Cyfrowe emocje w twórczości Weroniki Wysockiej
Czas lockdownu zintensyfikował zależność od komunikatorów, maili, zoomów. Wymógł na nas bycie całą dobę online. Niemal wszystkie czynności społeczne i kulturalne znalazły swoją namiastkę w internecie. Razem z nim pojawiły się emocje i zachowania, których nie da się jeszcze dokładnie nazwać. Są one nowymi zjawiskami nawet w polu współczesnej psychologii. Napięcie pomiędzy wirtualnym a rzeczywistym oraz rodzące się na tym styku uczucia oraz wpływ technologii na ludzkie ciało bada w swoich pracach Weronika Wysocka. Jej sztuka w sposób intuicyjny ujmuje emocje, które pojawiają się na powierzchni ekranów.
Weronika Wysocka to artystka wizualna wykształcona w Pracowni Działań Przestrzennych Mirosława Bałki na warszawskim ASP oraz Akademii Bezalel w Jerozolimie. W swojej twórczości łączy wiele mediów artystycznej ekspresji: wideo, instalacje, performance, działania z językiem. Wprowadza też zupełnie nowe formy wypowiedzi – jak w projekcie „User X”, w całości dostępnym jako konto na Instagramie i dopasowanym do tego medium. W jej pracach często pojawiają się wątki związane z ekologią, nadprodukcją, feminizmem czy agresją policji. W tym tekście chciałabym skupić się na dwóch projektach, wspomnianym „User X” oraz „i kody, które łamią mi serce. Tak czy inaczej”, które niczym w soczewce skupiają wiele tematów związanych z życiem w „kapitalizmie inwigilacji”, trafnie zdefiniowanym i opisanym przez Shoshanę Zuboff w książce „Wiek kapitalizmu inwigilacji. Walka o przyszłość ludzkości na nowej granicy władzy”.
Putin walk, TikTok i złamane serce
„…i kody, które łamią mi serce. Tak czy inaczej” to praca wykonana w duecie z Amy Muhoro, kenijską dziennikarką, artystką i aktywistką. Została zaprezentowana na wystawie „Coś wspólnego. Warszawa w Budowie” w Muzeum Sztuki Nowoczesnej nad Wisłą jesienią 2020 roku. Tę trzykanałową instalację wideo pokazano na hightechowych ekranach, przypominających stację badawczą w laboratorium science fiction. Muhoro i Wysocka w czasie samoizolacji latem 2020 roku postanowiły przeprowadzić wspólnie śledztwo internetowe. Miało ono doprowadzić je do znalezienia twardych dowodów dotyczących nadużyć ze strony wielkich koncernów cyfrowych, takich jak Facebook czy Google. Działo się to po śmierci George’a Floyda, podczas wielkich manifestacji ruchu Black Lives Matter, a także w czasie pierwszych protestów po sfałszowanych wyborach prezydenckich na Białorusi.
Artystki razem skrollowały i zbierały informacje dotyczące skali nadużyć w internecie. Śledziły nieetyczne zachowania korporacji, katalogowały je, zbierały screeny i posty dotyczące wykluczeń na tle rasistowskim, ksenofobicznym czy homofobicznym. Chciały zebrać materiał do śledztwa, które mogłyby zaprezentować w formie dokumentu szerszej publiczności. Zależało im na pokazaniu „opresji algorytmów” oraz ideologii kryjącej się za pozornie neutralnymi aplikacjami czy komunikatorami. Zwracały uwagę szczególnie na sytuacje, w których Facebook blokował polityków czy aktywistów oraz ich posty. Aktywiści lewicowi czy afroamerykańscy traktowani byli jak terroryści. Artystki zbierały od znajomych informacje o usuwaniu postów z nagością, cielesnością, zawierających określone haszagi (na przykład #queer) ważne szczególnie dla osób walczących ze stereotypami na temat płci, rasy czy orientacji.
Wideo Muhoro i Wysockiej nie przybrało jednak formy netflixowego dokumentu pokazującego nadużycia Facebooka, jak słynny film o Cambridge Analitica czy „The Social Dilemma”. Tasiemce rozmów na komunikatorze posłużyły jako materiał do nagrania, które traktować można jako studium współczesnego szaleństwa. Pokazuje on zaburzenia psychiczne, których doświadczyło wiele osób w czasie pandemii, oglądając za pośrednictwem mediów cyfrowych i social mediów kryzys społeczno-ekonomiczny. W filmie duetu dominująca jest atmosfera niepokoju związana z poczuciem ciągłej inwigilacji, obawą przed byciem podglądanym, mapowanym. „Śledztwo” prowadzi je na skraj racjonalności, do etapu, w którym autorki wszędzie zaczynają wyczuwać spisek. W ich wypowiedziach czuć strach przed kierunkiem, w którym podążają poszczególne kraje narażone na wojnę informacyjną, fake newsy czy manipulacje danymi. Siłą filmu są dialogi bohaterek – pełne wykrzyknień, potocznego, ironicznego języka. Ważnym elementem tej pracy jest warstwa poetycko-literacka dyskusji. Zresztą używanie tekstu i obrazu oraz łączenie ich w memiczną całość jest charakterystyczne dla twórczości Wysockiej.
Szaleństwo pokazane w tej pracy to także obawa przed utratą tożsamości, własnego języka. Strach przed niemożnością zapanowania nad własnymi uczuciami i myślami w natłoku informacji przyswajanych przez social media. „Twoje skromne zdanie jest zmanipulowane” – taki napis pojawia się na instalacji. Przypomina widzowi, że to, co myśli, co czuje i co wydaje mu się jego własną, wypracowaną opinią, jest de facto sumą przeczytanych tekstów i obejrzanych filmików. Nie jest zwykle wynikiem własnego wyszukiwania czy dogłębnego researchu, ale raczej jest podsuwane użytkownikowi przez algorytm znający jego preferencje. Sztuczna inteligencja karmiona danymi danej osoby rzadko pokazuje treści spoza jej bańki informacyjnej. To uczucie bycia zmanipulowanym, niemożności dotarcia do wiarygodnych, bezstronnych informacji, staje się przyczyną wewnętrznego niepokoju.
Rozmawiałam z Wysocką dla internetowego „Magazynu Szum” jesienią 2020 roku w kontekście Strajku Kobiet. Wtedy tłumy wychodziły na ulice niemal codziennie, sprzeciwiając się decyzjom władzy, zaostrzającym prawo aborcyjne podczas drugiej fali pandemii koronawirusa. Wiele osób było niesionych jakąś niezwykłą energią, pomieszaniem gniewu, frustracji i bezsilności. Rozmawiałyśmy o momentach wzmożonej aktywności, bycia „nakręconym”, informowania innych, dzielenia się postami, relacjami, namawiania innych do wspólnego działania. Zauważyłyśmy też, że pojawiały się dni, kiedy wszyscy milczeli, mieli energetyczny „zjazd”, pozostawali w domach, by odpoczywać. Te fazy przypominały zaburzenia psychotyczne. Wysocka uważa, że to nie jest przypadkowe. Przetwarzanie tych samych treści w social mediach niejako spowodowało synchronizację w odczuwaniu tych samych silnych emocji, które popychały ludzi do działania i wyjścia na ulice. Protesty w 2020 roku w Indiach, Białorusi, Stanach Zjednoczonych czy Polsce nie osiągnęłyby takiej skali bez viralowej i emocjonalnej mocy social mediów.
„Jesteśmy zsynchronizowane przez algorytmy” – to odważna teza postawiona przez artystkę. Podważa bowiem dominujące wśród osób młodych mniemanie o własnej jednostkowości i wyjątkowości. Millenialsom wychowanym w kulturze skrajnej indywidualizacji zapewne trudno jest pogodzić się z faktem, że ich myśli i uczucia nie pochodzą od nich samych, ale mogą być zinternalizowanymi bodźcami z zewnątrz. W interesujący sposób o współczesnych emocjach pisze Karolina Wigura w eseju w marcowym wydaniu „Pisma. Magazynu Opinii”:
„Nasze emocje pochodzą z mediów społecznościowych, z dwudziestoczterogodzinnej telewizji: mówiąc ogólnie, pochodzą z trendów Google. Jesteśmy przekonani, że są nasze własne, lecz w istocie są tylko imitacją sygnałów, które wysyłają nam inni użytkownicy sieci i algorytmy zarządzające prezentacją informacji internautom”. To mniemanie o własnej wyjątkowości i nieomylności, posiadanie przez każdego „skromnego zdania” połączone z zapośredniczeniem wiedzy o świecie przez social media, tworzy przedziwny paradoks.
Analizując wideo Muhoro i Wysockiej, warto zwrócić uwagę na formę tej pracy. Androgeniczna dziewczyna, ubrana w za duży biały t-shirt i klapki Crocsy, spaceruje po monumentalnych korytarzach klasycystycznego budynku, który warszawiacy mogą zidentyfikować jako wnętrza Politechniki. Obraz jest stale przetwarzany, tak że dziewczyna zdaje się rozciągnięta i skrócona do formatu telewizora. Jej chód imituje męską pewność siebie i jest skontrastowany z emocjonalnym językiem wypowiedzi.
Wszystkie te elementy razem ze specyficzną muzyką to cytaty z filmików „Putin walk”. Ta popularna nakładka na TikToka ewoluowała w miliony memów. Jej źródłem jest film propagandowy z rosyjskiej telewizji. Przywódca Rosji przechadza się pewny siebie i uśmiechnięty po Pałacu Kremlowskim, idąc na zaprzysiężenie prezydenckie, które odda mu władzę na kolejne sześć lat. Memiczny wizerunek Putina nie jest przypadkowy. Można podśmiewywać się z nadętej pewności siebie, z rosyjskiego przywódcy z gołą klatą, jeżdżącego na niedźwiedziu, pokazanego ze strzelbą na polowaniu. Niemniej dominujący przekaz jest jeden. To informacja o sile, potędze i nieusuwalności. Tysiące ludzi odgrywające „Putin walk” na swoim TikToku tylko pozornie naśmiewają się z tego przywódcy. Tak naprawdę powielają jego wizerunek jako dyktatora, na którego nie wpływają żadne sankcje, który może bezkarnie prowadzić wojnę na obrzeżach Europy czy bombardować ludność cywilną w Syrii. Artystki w swoim wideo nie bez powodu nawiązały do Rosji – gdy bada się kwestie związane z manipulacją, fake newsami czy farmami trolli, wiele poszlak prowadzi właśnie na Kreml, który świetnie opanował metody wojny informacyjnej i hybrydowej. Fantastycznie pisze o tym fenomenie Peter Pomerantsev w książce „To nie jest propaganda. Przygody na wojnie z rzeczywistością”.
Emocje na powierzchni ekranów
Z kolei „User X” to projekt z 2019 roku, który Wysocka stworzyła we współpracy z Zachętą – Narodową Galerią Sztuki. Składał się z wielu działań wykonanych głównie w przestrzeni wirtualnej na profilach w mediach społecznościowych instytucji. Artystka w sposób wizualny badała zjawiska pojawiające się na styku świata rzeczywistego oraz wirtualnego: ciała i interfejsu smartfona. Wynikało to z jej osobistego doświadczenia prekarnej pracy jako managerki social mediów. Zajęcie to wymagało od niej stałego bycia online, interakcji w wieloma osobami, odbierania dużej liczby powiadomień czy wiadomości. Współcześnie wiemy, że taka praca ma negatywne skutki dla zdrowia psychicznego. Jeszcze kilka lat temu konsekwencje bycia cały czas w pogotowiu w social mediach nie były znane, a samo zajęcie nie do końca traktowane było jako praca.
Artystkę interesowały takie pojęcia jak UI (user interface), UX (user experience), attention span (długość koncentracji uwagi), Global Positioning System (GPS) czy problematic social media. Na to ostatnie składały się wszelkie formy problematycznego korzystania z mediów społecznościowych lub ich nadużywania. Prowadzą one do zaburzeń opartych na uzależnieniu od mediów społecznościowych, które przypomina uzależnienie od gier, internetu i innych mediów cyfrowych.
Podczas pandemii wiele osób zaczęło mieć problemy z zasypianiem, skupieniem, bóle brzucha, głowy i inne somatyczne objawy stresu związanego z byciem online. Nie chodzi tutaj tylko o działanie w przestrzeni wirtualnej, ale także o sposób podania informacji, mieszający różne porządki rzeczywistości, o którym Pomerantsev pisze w następujący sposób: „Forma mediów społecznościowych zaburza czas, miejsce, proporcje: ataki terrorystyczne wyświetlają się obok kocich psot; najnowsze żarty wypływają wraz ze starymi zdjęciami rodzinnymi. W rezultacie wszystko się spłaszcza, jakby znikał dystans między przeszłością a teraźniejszością”. Sfery naszego życia, niegdyś uporządkowane i ustrukturyzowane (praca–dom, prywatne–publiczne, zabawa–powaga, informacja–rozrywka i tak dalej) rozmywają się, co może powodować różne zaburzenia.
Projekt „User X” w całości przygotowany był z myślą o interfejsie Instagrama. Składa się z krótkich filmików oraz zdjęć umieszczonych w feedzie profilu oraz w tak zwanych live’ach. Pozornie wyglądają na przypadkowe filmiki, pokazujące ludzkie ciała w codziennych czynnościach – jak jazda autobusem, spotkanie z przyjaciółmi, praca za biurkiem czy oglądanie wystawy. Kontrastują przez to z treściami, które zwykle ogląda się w tym medium, czyli perfekcyjnymi ujęciami ludzi i przedmiotów niczym z reklam w żurnalach. Filmy są zupełnie niewyreżyserowane, niezbyt starannie wykadrowane, fragmentaryczne. Czasem tematem tych obrazów są także przestrzenie – heterotypiczne, dystopijne, pozbawione ludzi, prezentujące puste ulice, magazyny czy sale galeryjne. Często są to też przedstawienia interfejsów powszechnie znanych aplikacji, ikonek z powiadomieniami, stoperów odliczających czas, aplikacji mierzących wartości związane ze wszelkimi aspektami naszego życia. W końcu spędzamy kilka godzin dziennie, patrząc na migające wyświetlacze.
Tym obrazom towarzyszą żółte napisy w języku angielskim, czytane na głos przez artystkę jak komentarze do zdjęć. Przypominają swoim charakterem współczesne memy, jednak pozbawione są ironii czy humoru, kluczowych dla tego gatunku internetowej wypowiedzi. Przywołują na myśl emocjonalną poezję. Mają strukturę wierszy z rymami i rytmem. Artystka łączy język nacechowany uczuciami z nowomową związaną z aktywnościami online. Oto kilka przykładów:
Wysocka bada emocje, które powstają na granicy ludzkiego ciała i ekranu. Wirtualne zdarzenia związane z naszymi internetowymi awatarami w grach czy social mediach powodują prawdziwe emocje, które mają swoje skutki także w sferze somatycznej, w naszych ciałach. Kto z nas nie pamięta nieprzespanej nocy po stresie związanym z pracą online? Komu nigdy nie śniło się uploadowanie treści, skrollowanie Facebooka? Kto nie sprawdzał nigdy kompulsywnie liczby lajków oraz informacji, kto i w jakim tempie wyświetlił jego stories? Kto nie przeżywał FOMO, odrzucenia, zazdrości, uczucia złamanego serca przed ekranem komputera?
To podwójne życie, na granicy realnego i wirtualnego, powoduje dysonans poznawczy i wywołuje nowe emocje i zachowania, których nie potrafimy jeszcze opisać językiem dyskursywnym. Wysocka próbuje ująć te uczucia związane z byciem „zainstalowanym” przed komputerem, laptopem czy tabletem. Współczesne lęki i niepokoje pokazuje, wykorzystując język wizualny, film, poezję i te same narzędzia, które je powodują – Facebooka, Instagrama czy TikToka. Opowiada o nowym doświadczeniu życia w „kapitalizmie inwigilacji”, w social mediach, w świecie zapośredniczonym cyfrowo – i robi to w sposób niezwykle emocjonalny i poetycki.