fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Cięcia USAID już przynoszą ofiary. Będzie ich więcej.

Globalne cięcia w pomocy humanitarnej wprowadzone przez administrację Trumpa z dnia na dzień pozbawiają pomocy miliony ludzi. To przede wszystkim osoby najsłabsze i najbardziej narażone – uchodźcy, mieszkańcy Globalnego Południa czy dzieci.
Cięcia USAID już przynoszą ofiary. Będzie ich więcej.
ilustr.: Kasia Budzyńska

USAID (United States Agency for International Development) od 1961 roku odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu amerykańskiej polityki zagranicznej poprzez wspieranie rozwoju i pomoc humanitarną, w tym inicjatywy zdrowotne na całym świecie. Jej projekty mają na celu między innymi poprawę warunków życia w krajach rozwijających się, reagowanie na kryzysy humanitarne oraz budowanie stabilnych struktur instytucjonalnych. USAID pełni wiele funkcji – od amerykańskiego narzędzia soft power, tworzącego zobowiązania państw-beneficjentów wobec darczyńcy (pomoc bywa często zwiększana lub ograniczana w zależności od tego czy jej odbiorcy realizują amerykańskie zalecenia w zakresie legislacji, składu rządu czy polityki zagranicznej) przez środek amortyzowania kryzysów wywołanych przez politykę zagraniczną USA i innych państw, po faktyczną pomoc humanitarną, rozumianą jako bezinteresowne wspieranie osób w potrzebie. W 2023 projekty USAID, wspierane między innymi przez granty Departamentu Stanu, stanowiły ponad 60 procent całkowitej amerykańskiej pomocy humanitarnej za granicą. Wkład USA stanowił zaś 43 procent wszystkich środków w globalnym w sektorze humanitarnym. Cały świat polegał na amerykańskiej pomocy humanitarnej.
USAID finansowało dostarczanie podstawowych dóbr uchodźcom palestyńskim, pozbawionym domów na skutek proizraelskiej polityki Stanów Zjednoczonych i dostarczało żywność głodującym w Etiopii czy Sudanie. Inwestowało w demokratyczne organizacje pozarządowe działające przed ukraińską pomarańczową rewolucją czy arabską wiosną, – udzielając, wsparcia prawnego, finansowego czy społecznego opozycji walczącej z opresyjną, niedemokratyczną władzą. Agencja remontowała stare budynki, chroniła naturę czy dziedzictwo kulturowe w miejscach, w których nie robiło tego państwo. Finansowała media, umożliwiając im funkcjonowanie na większą skalę, niż pozwalałyby na to warunki rynkowe. Programy te przynosiły korzyści mieszkańcom, zaspokajając zarówno te najbardziej podstawowe, jak i wyższe potrzeby. Często przekładały się jednak również na wpływy i władzę dyskrecjonalną USA w danym kraju.

(A)polityczna pomoc

Powiązanie pomocy humanitarnej z polityką było na przykład wyraźne podczas działań USAID w latach 90. w Korei Północnej. Od 1995 do 2006 USA przekazały Korei Północnej pomoc o wartości około 1,1 miliarda dolarów, z której około 60 procent przeznaczone było na zakup żywności i zapobieganie głodowi. W 1997 roku John Atwood, jeden z administratorów USAID zadeklarował rozdzielenie wsparcia od oczekiwań reformy kraju: „Chcę jasno to zaznaczyć – starannie dbamy o utrzymanie ścisłego rozdziału między reakcją na nagły kryzys humanitarny a naszym dążeniem do postępu politycznego w rozmowach czterostronnilustr.: Albert Łukasiakych. Sami Koreańczycy z Północy dążyli do takiego powiązania, lecz my trzymamy się podstawowych zasad humanitarnych”. W tym samym przemówieniu jasno zarysował jednak oczekiwania rządu USA oraz zdefiniował przyczyny kryzysu:

„Korea Północna wciąż pozostaje daleka od otwarcia swojego systemu politycznego i gospodarczego. Musimy również pamiętać, że w średnim okresie nasze obawy dotyczące tego kraju – humanitarne, dyplomatyczne, a nawet wojskowe – są ze sobą powiązane […]. Powiązania z terroryzmem, przekazywanie broni państwom zbójeckim oraz utrzymywanie stanu wojny z Koreą Południową i Stanami Zjednoczonymi doprowadziły do nałożenia sankcji handlowych i międzynarodowego potępienia. Choć Korea Północna prowadzi wciąż ograniczoną wymianę handlową z niektórymi państwami, a Chiny zapewniają znaczną część jej importu, kraj ten nadal pogrąża się w gospodarczym upadku.

Jedyną szansą na odwrócenie tej tendencji są znaczące reformy. Ich przeprowadzenie będzie jednak wymagało zmian w polityce władz Korei Północnej. Konieczne jest wdrożenie nowych rozwiązań – technologicznych i gospodarczych – które umożliwią efektywną produkcję żywności. W dłuższej perspektywie włączenie się w społeczność międzynarodową to jedyny sposób, by Korea Północna była w stanie samodzielnie wyżywić, ubrać i zapewnić dobrobyt 23 milionom swoich obywateli”.

Według Atwooda, dekady opartych na militaryzmie rządów komunistycznych doprowadziły Koreę Północną do skrajnej izolacji, a w jej wyniku – do błędów w zarządzaniu gospodarką i rolnictwem. Jak podkreśla, klęski żywiołowe pogłębiły ówczesny kryzys żywnościowy, ale nie były jego przyczyną. Mimo deklaracji Atwooda, na skutek braku chęci Korei Północnej do demilitaryzacji i reform, pomoc humanitarna z USA i ONZ była w kolejnych latach stopniowo ograniczana. W 2006 roku rząd USA nie przeznaczył na nią już ani dolara. Następnie, w wyniku postępu koreańskiego programu nuklearnego, zawiesił ją prawie całkowicie na kolejne dwie dekady. W ostatnich latach ograniczona pomoc skierowana byłą do sektora medycznego, a wznowienie projektów żywnościowych na dużą skalę uzależniono od usunięcia północnokoreańskiego programu atomowego. Oczywiście, w żadnym wypadku nie próbuję tu wyrazić poparcia dla polityki wewnętrznej czy zagranicznej Korei Północnej. Chcę jednak zwrócić uwagę, jak bardzo, wbrew deklaracjom, pomoc humanitarna powiązana jest z polityką.

Sytuacje w których wsparcie z USAID szło w parze z oczekiwaniami wewnętrznych reform możemy zaobserwować również w wielu innych państwach. Chociażby w Libanie, gdzie USA od dawna wzywa kolejne rządy do ograniczenia wpływu proirańskiego Hezbollahu czy Tunezji, która z lidera arabskiej wiosny została zdegradowana do roli kolejnego failed state.
Pomimo deklaracji o apolityczności pomocy, państwa niebędące sojusznikami USA mogły w praktyce liczyć jedynie na pomoc w zaspokojeniu najbardziej podstawowych potrzeb. Wciąż była to jednak pomoc ratująca życie.

Wiedzieliśmy, że będą ofiary

Tuż po inauguracji Donalda Trumpa w styczniu 2025 ogłoszono 90-dniowe zamrożenie wszystkich programów USAID oraz weryfikację, czy nie marnują pieniędzy amerykańskiego podatnika. Marco Rubio, sekretarz Departamentu Stanu USA, zapowiedział, usunięcie 83 procent programów. Już teraz wiemy o pierwszych ofiarach śmiertelnych tych zmian. Prawdopodobnie będą ich dziesiątki tysięcy, a cięciami dotknięte zostaną miliony ludzi.

To nie pierwszy raz, kiedy zamrożono USAID. W przeszłości wstrzymywano niekiedy konkretne programy, na przykład pod wpływem skandali związanych z korupcją czy nieefektywnością. Wtedy również skutkowało to śmiercią i cierpieniem olbrzymiej rzeszy ludzi.

Przyjrzyjmy się na przykład Etiopii. Na początku 2023 ujawniono, że w regionie Tigraj zorganizowana siatka przestępców powiązana z lokalnymi pracownikami i urzędnikami rozkradała pomoc humanitarną. Region był w szczególnie złym stanie po zakończonej pod koniec 2022 blokadzie wojskowej i wojnie domowej między rządem a partyzantami. Według danych Unii Afrykańskiej, miały one kosztować życie nawet do 600 000 osób, choć większość raportów wskazuje na ponad dwukrotnie mniej. W liczącym 7 milionów osób regionie USAID zapewniało wartą setki milionów dolarów pomoc żywnościową. Kiedy ujawniono kradzieże i przypadki budowania prywatnych fortun na programie, pomoc została wstrzymana w całości. Strona amerykańska domagała się ukarania winnych, reorganizacji systemu i walki z korupcją. W ciągu pierwszych czterech miesięcy od zatrzymania pomocy zmarło z głodu przynajmniej 1400 osób. Za kradzieże skazano niespełna 500.

Na każdego zatrzymanego złodzieja z głodu zmarły trzy osoby.

To klasyczny przykład wylewania dziecka z kąpielą. W imię – twardej retoryki i walki z korupcją, program żywnościowy nie mógł osiągnąć swojego celu. Amerykanie – podobnie jak prawica na całym świecie – kochają takie historie o surowym karaniu niewdzięczności. Ale jeśli czyjeś poczucie satysfakcji z ukarania złodzieja jest ważniejsze od życia innych osób, to ten ktoś nie powinien mieć nic wspólnego z sektorem humanitarnym. Wstrzymanie pomocy w takiej sytuacji wydaje się albo polityczną zagrywką na użytek amerykańskiego elektoratu albo skandalicznym, śmiercionośnym niedopatrzeniem.

Podobne przypadki śmiertelnych skutków ograniczania pomocy – zazwyczaj z przyczyn politycznych – widzieliśmy też między innymi w Zimbabwe w odpowiedzi na politykę Roberta Mugabe w latach dwutysięcznych czy w Jemenie w 2018.

Cięcia Trumpa i Muska zabijają

Cięcia nowej administracji mają jednak skalę, jakiej dotąd nie widzieliśmy. Doprowadzają do resetu całego sektora i zapaści pomocy humanitarnej w wielu krajach. Likwidacji uległy w pierwszej kolejności wszystkie „nie-esencjonalne” programy. Ameryka nie chce już płacić za edukację seksualną w Mozambiku, odnowienie oświetlenia w Bejrucie ani redakcje liberalnych czy lewicowych magazynów w Warszawie i Kijowie. Dużo większym problemem jest jednak ograniczenie projektów zajmujących się między innymi zwalczaniem chorób zakaźnych, dostarczaniem wody czy żywności państwom Globalnego Południa. Do ich działania potrzebne są nie tylko zakupy zasobów, ale też utrzymywanie sieci logistycznej i administracyjnej, które zespół DOGE (Departament of Government Efficiency) ogranicza ze szczególnym upodobaniem.

Atul Gawande, lekarz i wyższy rangą urzędnik USAID, w wywiadzie dla „The New York Times” wskazywał na statystyki, mówiące, że 160 tysięcy osób rocznie będzie umierać na skutek odcięcia samych programów skupionych na malarii. Kolejne tysiące zginą w wyniku chorób takich jak AIDS (500 tysięcy w ciągu 10 lat w samym RPA) czy Covid, których zwalczanie w krajach Globalnego Południa opierało się prawie w całości na zagranicznej pomocy. W regionach, w których panuje skrajna bieda i głód, programy poświęcone prewencji chorób zakaźnych pokrywane są często przez państwa trzecie, ponieważ lokalne władze – czy sami mieszkańcy tych krajów – nie zawsze mogą pozwolić sobie na wydatki na przykład na moskitiery, szczepionki czy środki zapobiegające chorobom przenoszonym drogą weneryczne. Jak wynika z wypowiedzi Gawande i innych pracowników humanitarnych, zaniedbanie tego sektora przyniesie jednak śmiertelne żniwo. Charles Kenny, starszy pracownik naukowy w Center for Global Development, w wywiadzie dla serwisu Marketplace, zaznaczył, że na całym świecie ograniczenie finansowania leczenia AIDS doprowadzić może nawet do 3 lub 4 milionów zgonów rocznie.

Kenny uczulał też, że pierwszymi ofiarami każdego kryzysu związanego z AIDS będą dzieci urodzone przez matki zakażone wirusem HIV, które nie przyjmowały leków przeciwwirusowych. Jeśli te noworodki nie otrzymają leków w najbliższych tygodniach, około połowa z nich może umrzeć w ciągu roku.

Cięcia dotykają też najbardziej esencjonalnych programów żywnościowych. Meg Satter, zajmująca się pomocą żywnościową w Somalii, mówiła w „Guardianie” o pierwszych ofiarach śmierci głodowej. Podobne dane płyną z Sudanu Południowego. W dziesiątkach krajów wstrzymano rozdawanie żywności oraz cash allowances – czyli pieniędzy, za które można kupować żywność czy inne produkty pierwszej potrzeby. Część z programów wznowiono w ciągu 90-dniowego „zamrożenia” pomocy z powodu protestów, inne do dziś pozostają wstrzymane, a skutki tego są globalne.

Cięcia amerykańskiej pomocy zmusiły agencję ONZ do spraw dzieci UNICEF do zawieszenia lub ograniczenia wielu programów w Libanie, podczas gdy ponad połowa dzieci poniżej drugiego roku życia doświadcza poważnego ubóstwa żywnościowego we wschodniej części kraju.

„Zostaliśmy zmuszeni do zawieszenia, ograniczenia lub drastycznego zmniejszenia wielu naszych programów, w tym programów żywieniowych” – relacjonowała cytowana przez „Reutersa” zastępczyni przedstawiciela UNICEF w Libanie, Ettie Higgins. Według jej wystąpienia, na początku 2025 ponad dwukrotnie więcej dzieci zmagało się z niedoborami żywności w wschodnich regionach Libanu, takich jak dolina Bekaa, w porównaniu do sytuacji sprzed dwóch lat – wynika z raportu UNICEF, który analizował skutki 14 miesięcy działań zbrojnych między Hezbollahem a Izraelem, rozpoczętych w październiku 2023 roku.

„Ocena ujawniła ponury obraz sytuacji żywieniowej dzieci, szczególnie w muhafazach Baalbek i Bekaa, które pozostały gęsto zaludnione, mimo że były wielokrotnie celem nalotów” – powiedziała Higgins.

Z raportu wynika, że prawie 80% rodzin potrzebowało pilnego wsparcia, a 31% gospodarstw domowych nie miało wystarczającej ilości wody pitnej, co narażało je na ryzyko chorób. Wróćmy na chwilę do Etiopii. Ten kraj, liczący ponad 125 milionów mieszkańców, był w 2023 największym beneficjentem amerykańskiej pomocy w Afryce Subsaharyjskiej, otrzymując kwotę 1,8 miliarda dolarów. Środki te przeznaczono nie tylko na ratującą życie żywność, ale także na leki przeciwko HIV, szczepionki, programy edukacyjne czy podstawowe usługi, takie jak dostarczanie wody czy wywóz ścieków dla milionów uchodźców przyjętych przez Etiopię z innych państw. Na wykarmienie najbardziej zagrożonych grup takich, jak dzieci poniżej piątego roku życia przeznaczano rocznie 112,5 miliona dolarów. Według United Nations World Food Program, głodem zagrożonych jest obecnie 20 milionów Etiopczyków.

Większość z programów USAID została obecnie wstrzymana. Z tygodnia na tydzień dochodzą nas informacje o kolejnych zgonach z niedożywienia. W samym Tigraju wstrzymano w styczniu pomoc dla prawie miliona ludzi. ABC News donosi o zatrzymaniu dystrybucji 5 000 ton sorgo – z racji braku środków na opłacenie paliwa, samochodów, kierowców i koordynatorów akcji. Z powodu paraliżu organizacyjnego zboże gnije w magazynach. W tym samym czasie USAID zakończyło współpracę z pięcioma tysiącami pracowników medycznych działających w regionie.

To wszystko jedynie garść danych, rzut okiem na kilka wybranych miejsc i sektorów dotkniętych kryzysem wywołanym cięciami. Krajów, w których mają miejsce podobne tragedie są już dziesiątki. O ich sytuacjach można by napisać setki stron.

Sektor humanitarny to nie tylko rozdawnictwo

Poza natychmiastowymi i druzgocącymi skutkami, wynikającymi z likwidacji ponad 5 tysięcy projektów pomocowych USAID i kolejnych 4 tysięcy z Departamentu Stanu, cięcia budżetowe USAID grożą również wywołaniem efektu domina, który może doprowadzić do załamania kluczowych systemów dostarczania danych humanitarnych. Nowa administracja zdecydowała się na ograniczenie wszystkiego poza najbardziej podstawowymi usługami. Pod topór poszła więc masa projektów zajmujących się zbieraniem danych i analizą potrzeb. Nawet jeśli takie programy mogą wydawać się zbędne działającym na „chłopski rozum” pracownikom DOGE, ich znaczenie jest kluczowe.

Działania humanitarne są oparte na danych. To właśnie informacje statystyczne decydują o tym, gdzie, kiedy i jak należy reagować na kryzysy. Co więcej, bazy i strumienie danych są ze sobą głęboko powiązane. Dane pierwotne zbierane przez jedne instytucje są następnie przetwarzane przez inne podmioty i stają się podstawą wielu raportów i strategii działania. Kryzys jednego z nich może wywołać efekt domina i doprowadzić do podejmowania błędnych decyzji w wielu obszarach. Organizacje mogą na przykład nie wiedzieć, które kryzysy priorytetyzować lub jaka forma pomocy będzie najbardziej optymalna.

Przykładem mogą być analizy bezpieczeństwa żywnościowego. To kluczowe źródło danych służące do wczesnego ostrzegania, które od lat dostarcza informacji niezbędnych do reagowania na niedobory żywności czy kryzysy głodowe, zanim przerodzą się one w katastrofalne klęski głodu. Kierowanie się prostymi wskaźnikami, na przykład liczbą potrzebujących, jest często po prostu niewystarczające.

Monitorowanie trendów związanych z niedożywieniem, suszami, zakłóceniami łańcuchów dostaw czy śledzenie innych istotnych problemów opiera się na sieci raportów pochodzących zarówno od społeczności lokalnych, jak i instytucji publicznych. Dane te są uzupełniane przez informacje społeczno-ekonomiczne i demograficzne zbierane często bezpośrednio w terenie. Towarzyszą im analizy tworzone przez same organizacje, na przykład pomiary wskaźników śmiertelności, profile mieszkańców czy analizy trendów cen żywności i innych podstawowych dóbr. Wszystko to jest przetwarzane przez analityków pracujących dla wyspecjalizowanych organizacji humanitarnych. Jeśli któregokolwiek z tych elementów zabraknie, istnieje ryzyko przeoczenia kluczowych sygnałów pozwalających na zażegnanie kryzysu.

NGOsy sobie poradzą, ale w tle będą umierać ludzie

Problemy sektora humanitarnego nie były dla nikogo tajemnicą: niejasne KPI (Key Performance Indicators), brak oparcia na rzetelnych danych, koszty personelu będące wysoką składową kosztów programów pomocowych, uzależnienie polityczne… Obrany przez rząd Trumpa model cięć przypomina jednak odcięcie kończyny, na której wyskoczył nam pryszcz.

Cały sektor humanitarny mówi teraz o resecie i szukaniu nowych modeli działania. Widzimy to w branżowych mediach takich jak „ReliefWeb” czy „The New Humanitarian”. Słusznie zwraca się uwagę na problem uzależnienia dużych organizacji od jednego donatora, konieczność optymalizacji. Możemy przeczytać dziesiątki tekstów o znaczeniu value for money w sektorze humanitarnym. Dyskusje o efektywności, rozsądnym wydatkowaniu i cięciu kosztów na wspomnianych wcześniej portalach przyjęły rozmiar, jakiego nie widzieliśmy nigdy wcześniej. Jednak, kiedy intelektualiści debatują, miliony ludzi, którzy do stycznia 2025 polegali na pomocy humanitarnej, każdego dnia muszą znaleźć sposób na przetrwanie. Nie wszystkim się to udaje.

Większość organizacji zdecydowała się na cięcia personelu i prowadzenie działań ratujących życie w ograniczonym zakresie, na który pozwalały posiadane rezerwy. Właśnie teraz te ostatnie się wyczerpują. Kiedy najbogatsi ludzie na świecie odcinają pomoc finansową na żywność i leki dla osób, które najbardziej ich potrzebują, cały świat patrzy gdzie indziej – na wojnę w Gazie, w Ukrainie czy kolejne wojny celne Donalda Trumpa. Rzecz w tym, że katastrofa globalnego systemu humanitarnego może być bardziej krwawa niż głośne i relacjonowane w porywający sposób konflikty zbrojne. Parafrazując Thomasa Eliota, tak kończy się świat: nie wybuchem, a jękiem.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×