fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Braun i bezradność demokratów: fragmenty o antysemityzmie

Tak zwany „front gaśnicowy” żywi się obficie dorobkiem przedwojennych antysemitów. Skrajna prawica mówi ich językiem. Ignorowanie tego dorobku, umniejszanie jego trwałości tylko go wzmacnia. Z przymykania oczu bierze się intelektualna bezradność demokratów wobec antysemitów.
Braun i bezradność demokratów: fragmenty o antysemityzmie
ilustr.: Stanisław Gajewski

Obsesja niewinności

„Nawet polscy liberałowie i demokraci, nawet Polacy, którym antysemityzm jest najbardziej obcy i wrogi, skłonni są do przemilczania spraw, które wydają im się zbyt wstydliwe. Jak przyznać przed samym sobą, że antysemityzm polski przetrwał okupację hitlerowską, że widok największej masowej zbrodni w historii świata nie spowodował masowego odruchu solidarności Polaków w stosunku do ludności żydowskiej?” – pytał na łamach „Kultury” paryskiej Konstanty Jeleński. (Nr 9/107, 1956).  „Podziwem dla walczącego ghetta […] nie mamy prawa się chwalić ani zasłaniać. Uczucia te nie były ani powszechne, ani nawet przeważające w narodzie” – przestrzegała na tych samych łamach Maria Czapska (Nr 6/116, 1957).

O polskiej „obsesji niewinności” Joanna Tokarska-Bakir pisała w grudniu 2000 roku słowami Tomasza Mertona, że jest „żałosną odmową spojrzenia w głąb siebie”.  „Gdy w kontekście Holokaustu rozpoczyna się dyskusja o stosunkach polsko-żydowskich, ludzie gadają w kółko to samo. Na początku, kiedy historycy powtarzają swoje sakramentalne «za wcześnie», rozmowa trochę się nie klei. Za chwilę jednak osiąga ona gatunkową dojrzałość, przechodząc w to, co Stańczyk w «Weselu» nazwał «spowiedzią z cudzych grzechów»”. Taka spowiedź, wzmocniona szeregiem „tematów dyżurnych” prowadzi do jedynej konkluzji: „o rzekomym polskim antysemityzmie” nie należy wygadywać głupstw („Rzeczy mgliste”).  Debata o antysemityzmie w „Kulturze” z lat 50. i teksty Tokarskiej-Bakir z przełomu wieków są otrzeźwiające: pokazują trwałość fenomenu. Warto do nich wracać pomimo upływu czasu. Jedynym, co pokrzepia, jest jasność myślenia stawiających diagnozę.

Na „dyskusję o stosunkach polsko-żydowskich” może być teraz za późno: przez Polskę już przetacza się brunatna fala. Wynik skrajnej prawicy, przede wszystkim Grzegorza Brauna, w pierwszej turze wyborów prezydenckich, pokazuje skalę antysemityzmu w naszym społeczeństwie i jego polityczną opłacalność. Braun nie zasłaniał się już nawet podziwem dla walczącego getta: w debacie prezydenckiej otwarcie okazał dla niego pogardę. Nie zamierzam tu rozstrzygać o socjologicznych powodach wysokiego poparcia Brauna i Mentzena, ale pokazać, że tak zwany „front gaśnicowy” żywi się obficie dorobkiem przedwojennych antysemitów polskich. Skrajna prawica ich czyta, wydaje, mówi ich językiem. Ignorowanie tego dorobku, umniejszanie jego trwałości i skali tylko go wzmacnia. Z przymykania oczu bierze się intelektualna bezradność demokratów wobec współczesnych antysemitów. Oto fragmenty, które pozwolą zarysować czytelniczkom problem.

Ze stenogramów sejmowych

Poseł Grzegorz Braun: W trybie sprostowania.

Wysoka Izbo! Nie może być miejsca na akty rasistowskiego, plemiennego, dzikiego, talmudycznego kultu na terenie Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej.

(Gwar na sali)

(Głos z sali: Chamstwo!)

(Głos z sali: Skandal!)

Jak rozumiem, przez zebranych przemawia ignorancja. Nie jesteście państwo świadomi przesłania, treści tego aktu, zwanego niewinnie świętami Chanuka. Jest to…

(Głos z sali: Zejdź stamtąd.)

(Głos z sali: Wstyd!)

(Głos z sali: Wyłączyć mikrofon.)

(Głos z sali: Wykluczyć, wykluczyć!)

Wicemarszałek Krzysztof Bosak: Panie pośle, proszę odnieść się do słów, które pana dotyczyły, jeżeli pan wypowiada się w trybie sprostowania.

Poseł Grzegorz Braun: Panie Marszałku! Przypisano mi tutaj pobudki rasistowskie, gdy tymczasem ja właśnie przywracam stan normalności i równowagi, kładąc kres aktom satanistycznego, talmudycznego, rasistowskiego triumfalizmu…

(Poruszenie na sali)

(Głos z sali: Pan marszałek nie widział…)

(Głos z sali: Panie marszałku, niech pan przerwie, to jest wstyd dla Sejmu.)

(Głos z sali: Hańba!)

(Głos z sali: Panie marszałku, niech pan przywróci powagę…)

Wicemarszałek Krzysztof Bosak: Bardzo dziękuję, panie pośle.

Poseł Grzegorz Braun: …ponieważ takie jest przesłanie tych świąt. Wyzywam państwa na dysputę teologiczną. Chętnie podzielę się informacjami, które do państwa nie dotarły.

Posiedzenie nr 1 w dniu 12-12-2023 (10. dzień obrad)

Powyższy fragment stenogramu sejmowego dokumentuje „epizod gaśnicowy”. 12 grudnia 2023 poseł Braun na korytarzach sejmowych rozpylił proszek z gaśnicy na chanukiję, naruszając przy tym nietykalność cielesną Moniki Gudzińskiej-Adamczyk, która próbowała go powstrzymać. O zdarzeniu Sejm poinformował poseł Witold Zembaczyński. „Przed chwilą doszło do niebywałego zdarzenia. Została przerwana uroczystość o charakterze religijnym. […] Na polskiej ziemi, gdzie wydarzył się Holokaust, nie ma miejsca, przestrzeni na akty antysemickie pod dachem Wysokiego Sejmu. […] Doszło do ataku polegającego na zgaszeniu świec chanukowych przy użyciu gaśnicy przez tego oto ekstremistę” – mówił. „Zero tolerancji dla dewiacji, ksenofobii i antysemityzmu” – dodawał już po wykluczeniu Brauna z obrad marszałek sejmu Szymon Hołownia.

Zanim jednak padły słowa potępienia, prowadzący obrady Krzysztof Bosak pozwolił Braunowi wystąpić z sejmowej mównicy. Żaden z posłów, którzy bez wątpienia potępiali czyn Brauna, a na jego słowa reagowali okrzykami oburzenia, nie odpowiedział  merytorycznie na ich treść o „rasistowskim, plemiennym, dzikim, talmudycznym kulcie”; treść, w której przedstawiał siebie jako „przywracającego równowagę” zaburzoną rzekomo zaistnieniem żydowskiej symboliki na korytarzu sejmowym. Czy posłowie nie chcieli wdawać się w „teologiczną dysputę” uznając wyzwanie Brauna za poniżej poziomu? Czy też po prostu nie wiedzieli jak? Sądzę, że to drugie: poziom wiedzy na temat międzywojennego antysemityzmu pozostaje nikły.

Spuścizna księdza Trzeciaka

Gwoli ścisłości przypomnijmy: Talmud, składający się z Miszny i Gemary, jest zapisem ustnej tradycji żydowskiej i komentarzy do Pięcioksięgu. Stanowi wielogłos i ślad rozciągniętych na kilka wieków debat, nie zaś jednolity zbiór nakazów. Jak przypomina Klub Hebrajski, Talmud nie jest „zbiorem zasad wymierzonych przeciwko nie-Żydom” ani „instrukcji do działania we współczesnym świecie”. Jednak w ustach nacjonalistów zainspirowanych zmyślonymi „Protokołami Mędrców Syjonu(1903) stał się straszakiem, ukazującym rzekomą żydowską chęć panowania nad światem. Podobnie z Chanuki – upamiętniającej powstanie Machabeuszy – czynią antysemici święto „rasistowskiego triumfalizmu”.

Tymczasem Braun przemówił do Wysokiej Izby językiem księdza Trzeciaka, którego „Talmud o gojach a kwestia żydowska w Polsce” (1939) pozostaje inspiracją dla skrajnej prawicy. Przytoczmy fragment z tekstu Sławomira Wełnińskiego dla czasopisma „Zawsze Wierni”: „Chanuka jest świętem nietolerancji żydowskiej względem wszystkiego, co nieortodoksyjne – święto ścisłych podziałów. Żydzi przy tej okazji składają modlitwę dziękczynną: «dziękujemy Ci, Panie Boże, że oddałeś wielu w ręce nielicznych, niekoszernych w ręce koszernych»”. Wełniński otwarcie powołuje się na antysemickich duchownych, Justyna Pranajtisa i Stanisława Trzeciaka. Jego artykuł opublikowano na stronie bliskiego Braunowi Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X, a zawarta w nim wizja Chanuki jako święta żydowskiej nietolerancji i żydowskiego panowania została przez Brauna przywołana z mównicy sejmowej kilka miesięcy później.

Wystarczy przytoczyć kilka fragmentów dzieł Trzeciaka, by czytelnicy zdali sobie sprawę, jakie treści przekazuje jego dzieło. Oto one:

„[…] zamiast Mesjasza […] przyszedł tylko Hitler, który i może nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie ma posłannictwo w stosunku do Żydów. Dziwna rzecz, że rozpoczął je wykonywać prawie na Wielkanoc, w tym samym więc czasie, kiedy naród żydowski wołał przed 1900 laty‎ «Krew jego na nas i na synów naszych». W ‎ «Protokółach mędrców Syjonu» czytamy: ‎ «Goje to stado baranów, my zaś jesteśmy wobec nich wilkami […]». Niech się tedy Żydzi nie dziwią, że Hitler postawił im pytanie: wiecie co się staje z wilkami, kiedy się do owczarni zakradną?… Jako dobry gospodarz, odpowiednio postąpił”. („Mesjanizm a kwestia żydowska” [1934], str. 376-377).

„Każdy, kto dba o czystość duszy młodzieży polskiej i dobro narodu, wprowadzi «ghetto ławkowe» nie tylko na wyższych uczelniach, ale również i we wszystkich szkołach w całej Polsce i będzie dążyć do oddzielenia się od żydów we wszystkich dziedzinach życia społecznego, gospodarczego i politycznego, aż wreszcie do zupełnego usunięcia ich z Polski. W ten sposób uniknie się szkodliwych i wrogich obcych agentur, działających na szkodę naszego państwa i naszego narodu przy pomocy demoralizacji w różnych formach, prowadzącej do komunizmu i zguby Polski”. („Talmud o gojach” [1939], s. 201).

„Naród polski, przeciwstawiając się wywrotowemu żydostwu, nie ma innej rady, jak tylko – aby tę wywrotową zarazę społeczną i polityczno-moralną ze swego organizmu wydzielić. Nim to nastąpi, bezwzględnie od niej się oddzielić, we wszystkich towarzystwach, przede wszystkim oddzielić swoją młodzież nie tylko akademicką, ale we wszystkich szkołach od zgubnego moralnego i wywrotowego wpływu młodzieży żydowskiej, bo potęga Polski – tylko bez Żydów”. („Pro Christo”, 3 marca 1937, cyt. za: „Czysta Polska”, Karta 99/2019).

„[Z] Niemiec‎ ‎wyszedł‎ ‎ruch‎ ‎rewolucyjny,‎ ‎odrzucający‎ ‎w‎ ‎r.‎ 1517‎ ‎prawa‎ ‎kościelne, co‎ ‎żydzi‎ ‎uważają‎ ‎jako‎ ‎pierwszy‎ ‎etap swoich‎ ‎zdobyczy‎ ‎i z‎ ‎Niemiec‎ ‎również od‎ ‎1933‎ ‎r.‎ ‎idzie‎ ‎ruch‎ ‎na‎ ‎cały‎ ‎świat, wprowadzający‎ ‎z‎ ‎powrotem‎ ‎w‎ ‎stosunku‎ ‎do‎ ‎żydów‎ ‎dawne‎ ‎prawa‎ ‎kościelne, nawet‎ ‎tak‎ ‎drobiazgowo,‎ ‎że‎ ‎wprowadza‎ ‎się‎ «ghetto» ‎i ‎żółte‎ ‎łaty‎ ‎dla‎ ‎żydów. Niemcy‎ ‎zrobili‎ ‎smutne‎ ‎doświadczenie‎ ‎na‎ ‎żydach,‎ ‎dając‎ ‎im‎ ‎równouprawnienie‎ ‎i ‎wszelkie‎ ‎wolności,‎ ‎za‎ ‎co o‎ ‎mało‎ zgubą‎ ‎nie‎ ‎przypłacili,‎ ‎bo‎ ‎byli na‎ ‎brzegu‎ ‎przepaści;‎ ‎pozbawiając‎ ‎zaś żydów‎ ‎praw‎ ‎i ‎wypędzając‎ ‎ich‎ ‎z‎ ‎kraju, dochodzą‎ ‎do‎ ‎niebywałej‎ ‎potęgi.‎ ‎Jest‎ ‎to drogowskaz‎ ‎dla‎ ‎innych‎ ‎narodów”. („Mały Dziennik”, 19/20 marca 1939).

Wedle Trzeciaka należało „odżydzić” wszelkie dziedziny życia w „Ojczyźnie […] najwięcej upośledzonej wskutek zażydzenia” („Talmud o gojach”, s. 344). Uważał, że Żydzi są nośnikami zepsucia i „moralnego rozkładu narodów rdzennych”. „Rodzina, Kościół i szkoła to główne fundamenty państwa, to najsilniejsze wiązadła narodu” – pisał. „Dlatego to żydostwo planowo i celowo zmierza do podgryzania tej więzi narodowej i skierowuje swe główne ataki przeciw rodzinie, Kościołowi, szkole i ziemi” (tamże, s. 221). Oskarżał Trzeciak Żydów o niszczenie polskiej rodziny, którego upatrywał w projekcie ustawy o ślubach cywilnych. Widział w nich siewców pornografii i obcych agentów, od których należało się odgrodzić, by wreszcie ich usunąć. Postulował „ghetto powszechne” . Książkę „Program światowej polityki żydowskiej: (konspiracja i dekonspiracja)” [1936] dedykował walczącym po stronie generała Franco „obrońcom Alkazaru”. W czasie okupacji Trzeciak doniósł na księdza Tadeusza Pudra, katolika pochodzenia żydowskiego, który został aresztowany i był sądzony za nienoszenie opaski z gwiazdą Dawida.

Trzeciak współcześnie

Wydawałoby się, że Zagłada do reszty skompromitowała spuściznę Trzeciaka i jemu podobnych. Ale wybiórczą mamy w Polsce pamięć. W 2020 roku Katarzyna Kretkowska, wówczas posłanka Lewicy, wyrażała aprobatę dla Trzeciaka jako obrońcy praw zwierząt. Nie pamiętała, iż przedwojenna kampania przeciwko ubojowi rytualnemu była przede wszystkim kampanią przeciwko Żydom, a Trzeciak występował jako rzeczoznawca sejmowy w okresie bojkotu ekonomicznego i tuż przed pogromem w Przytyku. „Cieszymy się, że ceni pani księdza Trzeciaka” – pochwalił wtedy Kretkowską Grzegorz Braun.

W dzisiejszej Polsce książki Trzeciaka cieszą się niezwykłą liczbą wznowień. Wydawnictwa takie jak 3DOM, Capital Books, czy Ostoja mają obszerną ofertę publikacji na temat Żydów. Są to książki zarówno przedwojenne (czasem i dziewiętnastowieczne), jak i współcześnie napisane. „Swoje spostrzeżenia ks. Trzeciak opiera na liczbach i faktach, które trudno znaleźć w podręcznikach czy książkach współczesnych historyków. Sensacyjne dane i odkrywanie „białych plam” z dziejów polsko–żydowskich nie są także z pewnością na rękę współczesnym kreatorom propagandy antypolskiej w kraju i za granicą” – pisze wydawnictwo Ostoja w opisie „Talmudu o gojach” [2000]. W jego ofercie znajdziemy też dzieła księdza Józefa Kruszyńskiego, rektora KUL w latach 1925-33 (jego „Dążenia Żydów w dobie obecnej” wznowiono w 2024 roku), Feliksa Konecznego oraz Teodora Jeske-Choińskiego (autora broszury „Poznaj Żyda” [1912]). Z kolei nacjonalistyczny sklep Magna Polonia oferuje „Mały pakiet żydoznawczy” na przecenie.

Na stronie CapitalBook dowiemy się, że „ksiądz Trzeciak był nieprzejednanym wrogiem fałszu i nienawiści talmudycznej”, a jego książka „Żyd jako obrońca ślubów cywilnych i rozwodów dla katolików” pozwala „zdać sobie sprawę, jak my, jako katolicy, przywykliśmy już do rzeczywistości, którą nam wykreowano. […] Dzisiejsze prawo o małżeństwie i rozwodach jest bowiem jeszcze bardziej liberalne, niż miało być w czasach księdza profesora Trzeciaka. Warto znać źródło zatrutej wody, którą dzisiaj pojone jest społeczeństwo polskie…”. Na stronie wydawnictwa 3DOM, którego właściciel, Tomasz Grzegorz Stala, bezskutecznie kandydował do Sejmu z ramienia Konfederacji, też znajdziemy bogatą sekcję zatytułowaną „Kwestia żydowska”, pełną antysemickiego chłamu.

Przykłady można by mnożyć i mnożyć: ich liczba pokazuje skalę obiegu antysemickiej literatury w Polsce, która rozprzestrzenia się też kanałami internetowymi. Liczni „eksperci” i publicyści, tacy jak Stanisław Michalkiewicz, dzielą się swoją  „wiedzą” na YouTube, nazywając przeciwników politycznych (w tym tych prawicowych, ale potępiających antysemityzm) „szabesgojami”. Do najbardziej poczytnych autorów należą Krzysztof Baliński („Judejczykowie nas podchodzą. O mieniu pożydowskim w Polsce”; „Polska czy Ukropolin?”) oraz Anna Mandrela, autorka polecanej przez Brauna pozycji „Chanuka, czy krzyż? Kulisy relacji polsko-żydowskich” [2024]. Mandrela jest aktywną działaczką Konfederacji, która w wyborach prezydenckich popierała Sławomira Mentzena. Jej aktywność polityczna pokazuje, że normalizowana przed drugą turą, ubrana w elegancki garnitur i pijąca piwo mentzenowszczyzna pozostaje w ścisłym związku z otwarcie przemocowym ruchem Brauna, z którym dzieli to samo intelektualne zaplecze.

Związki Brauna z wyżej wymienionymi wydawnictwami są z kolei oczywiste. Braun w Sejmie bronił wydawnictwa 3DOM. Udostępniał swoje biuro poselskie na  potrzeby promocji książki o mordzie rytualnym. CapitalBooks wydaje jego własne dzieła (między innymi. „Zakazaną historię Polski” zaliczaną do bestsellerów wydawnictwa). Zachęcam zresztą czytelników „Kontaktu” do dalszej eksploracji tych stron na własną rękę, bo nie należy na nie dłużej przymykać oczu. Pod koniec zeszłego roku, na stronie wydawnictwa Capital pojawiła się promocja na książki Brauna zatytułowana „TU JEST POLSKA A NIE POLIN”. Stworzona przy okazji grafika zawierała pieczątkę z narysowaną gaśnicą i napisem „Stanowczo polecam – Grzegorz Braun”. Kod zniżkowy, odwołujący się do gaśnicowego epizodu nie bez zatrważającej dwuznaczności brzmiał: „gaschanuka25”.

Front gaśnicowy i kampania prezydencka

Braun jest mistrzem skandalicznego performansu: z przemocy, z palenia i zrywania flag uczynił metodę zdobywania widoczności. Atak na świecznik chanukowy był, spośród wszystkich jego występów, tym założycielskim. Łączył w sobie wyreżyserowaną spektakularność i umiejętność generowania symboli, a ponadto padł na żyzny grunt polskiego antysemityzmu. Z Chanuki Braun uczynił nieprzyjaciela, z gaśnicy – symbol swojego ruchu i zapalnik do dalszego podżegania nienawiści. Gaśnica pojawiła się na kubkach i koszulkach, a tysiące gaśnic z autografem Brauna trafiło po wyborczych wiecach pod dachy polskich domów.

„W Polsce pan podpisał setki tysięcy gaśnic” – mówił z radością w głosie Piotr Korczanowski na Kanale Zero 3 kwietnia tego roku. „To są takie miłe rekwizyty, symbole tych czasów, ktoś sobie to na pamiątkę zostawia, ale wydaje mi się, że do końca dziś ludzie jeszcze nie zdają sobie sprawy, o co tak naprawdę chodziło z tą gaśnicą. Bo nawet wy tutaj panowie mówiliście […], że to był jakiś taki incydent, […] performance, a tymczasem próbuję wytłumaczyć naszym rodakom, że to nie był tylko taki incydent, […] tylko to był symbol oporu naszego polskiego”. Zaraz potem Braun odpowiedział: „To jest kwestia wyboru, czy chcemy być ludźmi, czy podludźmi we własnym państwie, we własnym kraju. Pod świecznikiem chanukowym nie ma równości wobec prawa. Pod świecznikiem chanukowym mamy fundamentalną rasistowską nierówność. To jest wybór, wobec którego my stoimy: czy chcemy, żeby zarządzali naszym życiem, zdrowiem i majętnością ludzie, dla których my goje jesteśmy jak zwierzęta, o tyle tylko jesteśmy w stanie usprawiedliwić naszą nędzną egzystencję, o ile będziemy służyć Żydom, czy chcemy być u siebie na swoim: nasza chata z kraja, ale tu jest Polska i niech tak zostanie”.

Na tę wypowiedź, oglądaną na żywo przez ponad 100 tysięcy osób, a wyświetloną przez prawie trzy miliony, Krzysztof Stanowski nie zareagował, a jedynie podziękował i przeszedł do czytania reklam.

Sprawa żydowska, sprawa ukraińska

W „Rzeczach mglistych” Tokarska-Bakir wspominała jeszcze jedną publikację „Kultury” paryskiej, mianowicie artykuł Mariana Pankowskiego  „Kto Ty jesteś? Polak mały…” (Nr 9/131, 1958). Pisarz wspominał w nim swój powrót do rodzinnego Sanoka w 1957 roku. Zastał tam już tylko dwoje Żydów, a jednak wśród lokalnej inteligencji zetknął się z wciąż żywym antysemityzmem. „Rzecz dziwna, nie ma już dziś przedmiotu pogardy, czy choćby niechętnej obojętności, nie ma już w mieście brodatych sklepikarzy, ani tych co fabrykowali ocet, czy sprzedawali kolorową wodę sodową, ale stara niechęć i potrzeba poniżania istnieją nadal” – zauważał. I dodawał o swoich rozmówcach: „Nie pojęli, gdy wstałem i opuściłem ich salon, salon zacnej, przedwojennej inteligencji. I obawiam się, że umrą, obwieszeni krzyżykami i medalikami, ale nie pojmą jednego słowa z Ewangelii. Zanim jednak umrą, zdążą zarazić młodych swym maniactwem spod znaku Wernyhory i mitu o Polsce czystej narodowo”.

Tokarska-Bakir zatrzymała się na fragmencie o Żydach. Dalszy ciąg tekstu Pankowskiego warty jest jednak przytoczenia:

„Równie jaskrawo widać stary nawyk nacjonalizmu, gdy mowa o sprawie ukraińskiej. «Nie ma sprawy ukraińskiej» – oświadczył mi kolega szkolny. – «Byli Ukraińcy, teraz ich nie ma. Dopiero, gdybyśmy pozwolili im wrócić, sprawa ukraińska zaistniałaby na nowo». Tak się złożyło, że w czasie mego pobytu w Sanoku sprawa ukraińska «zaistniała». […] Któregoś dnia, rano, ulicami, w stronę cerkwi, szli ludzie, niosący cerkiewne chorągwie, szaty i sprzęty liturgiczne. Tego samego dnia, przedpołudniem, odbyła się w sanockiej cerkwi pierwsza od wielu lat jawna msza obrządku greckokatolickiego. Odprawił ją siwiuteńki staruszek, ksiądz S. Nie była to zwykła msza, ale jeden wielki szloch, płacz ludzi leżących krzyżem, ludzi, którym październikowa zmiana pozwoliła wyjść z konspiracji, pozwoliła przyznać się do swego języka i do swej religii. W kazaniu swym ksiądz podkreślił lojalność ludności ukraińskiej wobec Polski Ludowej […], podziękował kardynałowi Wyszyńskiemu za pomoc, a miejscowemu prałatowi katolickiemu za przechowanie, w czasie ciężkich lat, cerkiewnych chorągwi. […] Po tych słowach wierni uroczyście odśpiewali na intencję Kardynała i prałata «Mnohije lita»”. Niedługo później po antyukraińskiej prowokacji cerkiew ponownie zamknięto.

W języku Brauna – ale i reszty Konfederatów – owe dwie „sprawy”, żydowska i ukraińska, występują równocześnie. W debacie prezydenckiej Super Expressu Braun straszył „judaizacją i ukrainizacją”. W Sejmie niejednokrotnie mówił o „ukrainizacji” i „banderyzacji” Polski, o „froncie eurokołchozowo-wojenno-COVIDowo-chanukowym” (hasło „wojenny” wskazuje tu Ukraińców, a „chanukowy” – Żydów), o tworzeniu „ukropolinów w Europie Środkowej”. Neologizm „Ukropolin” zyskał duże powodzenie w nacjonalistycznej prasie, a nie jest niczym innym, jak rozciągnięciem antysemickiego piętna na społeczność ukraińską w Polsce.

W grudniu 2020 roku portal Nacjonalista.pl, pisząc o rytuale zapalania świec chanukowych w Sejmie, zwiastował: „Nacjonalistyczna rewolucja przyniesie kres tego typu spektaklom”. W maju 2025 w powiecie sanockim Braun uzyskał 9,25 procent głosów, a Mentzen 16,06 proc. W skali kraju Mentzena poparło 2 902 448 osób, a Brauna – 1 242 917. Wobec tej nacjonalistycznej fali, której bynajmniej nie tamują dwie największe partie szukające poparcia Mentzena, konieczna będzie solidarność z mniejszościami, przede wszystkim z ukraińskimi współmieszkańcami Polski, na których ataki zapewne pomnożą się w najbliższych latach. W obliczu skrajnej prawicy nie ma bowiem miejsca na „niewinność” i nie ma przestrzeni na odwracanie wzroku.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×