fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Brak buntu wobec niesłusznego przywileju jest porażką środowiska akademickiego

Właśnie trwają szczepienia nauczycieli i nauczycielek akademickich. Grupa, która na co dzień zajmuje się opisywaniem struktur i hierarchii, tym razem bez mrugnięcia okiem postanowiła skorzystać z własnego, niesłusznie przyznanego, przywileju.
Brak buntu wobec niesłusznego przywileju jest porażką środowiska akademickiego
ilustr.: Aleksandra Fabia-Tugal

Od początku roku szczepienia toczą się mniej więcej zgodnie z zaplanowanym rytmem – pewnie nie tak dobrze, jak chciałby minister zdrowia, ale też nie tak źle, jak twierdzą przeciwnicy i przeciwniczki rządu. Sporo jest chaosu, raz po raz zdarzają się przestoje i wybuchają mniejsze lub większe afery, codziennie jednak szczepionych jest przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy osób, zgodnie z wytypowanymi wcześniej grupami.

Na wszelki wypadek przypomnę, jakie grupy póki co zostały objęte priorytetowymi szczepieniami. Pierwszeństwo mieli – tworzący grupę zero – pracownicy i pracownice szeroko pojętej ochrony zdrowia oraz pomocy społecznej, a więc osoby zatrudnione nie tylko w szpitalach, lecz także w laboratoriach czy prywatnych firmach związanych z branżą medyczną. Następnie seniorzy i seniorki (najpierw powyżej 80., a później 70. roku życia) oraz pensjonariusze i pensjonariuszki domów pomocy społecznej czy zakładów opiekuńczo-leczniczych. Wszystkie osoby należące do tych grup, które zadeklarowały zainteresowanie, zostały do tej pory zaszczepione albo przynajmniej mają wyznaczony termin i zostaną zaszczepione w najbliższych dniach czy tygodniach. Oczywiście w pewnym uproszczeniu, ponieważ jest problem z zapisami części seniorów i seniorek powyżej 70. roku życia (wielu wciąż czeka na wyznaczenie terminu) oraz dostępnością szczepionek dla niektórych osób z grupy zerowej.

Wszystkie te grupy wytypowane zostały w sposób logiczny, nie stwarzając okazji do nadmiernych kontrowersji. Po ostatnich miesiącach nikt rozsądny nie kwestionuje tego, jak istotne jest utrzymanie sprawnej ochrony zdrowia, podobnie jak opieki społecznej, a także ochrona osób starszych, które zdecydowanie najbardziej narażone są na konsekwencje COVID-19.

Osoby niezbędne dla funkcjonowania państwa – pod ochroną

Obecnie szczepienia zaczynają obejmować kolejne grupy: osoby poniżej 70. roku życia, służby mundurowe, przewlekle chorych czy zatrudnionych w oświacie. Od tego momentu logika szczepień nieco się zmienia, ale wciąż łatwo zrozumieć, dlaczego właśnie te grupy mają pierwszeństwo. Chroni się tych, którzy najbardziej mogą ucierpieć na zarażeniu (na przykład osoby przewlekle chore czy starsze), a także przedstawicieli i przedstawicielki zawodów kluczowych dla funkcjonowania państwa.

W tym drugim przypadku często mamy do czynienia z nieporozumieniem – twierdzi się na przykład, że szczepienia osób pracujących w przedszkolach nie mają sensu, ponieważ wirusa i tak przenosić mogą dzieci. Jednak osoby zatrudnione w oświacie są objęte programem szczepień nie tylko dlatego, żeby spowolnić rozprzestrzenianie się wirusa! Istotny jest również wymiar symboliczny: państwo bierze odpowiedzialność za funkcjonowanie pewnych instytucji i nie naraża jednocześnie tych, którzy są ich pracownikami i pracownicami. Wirusa mogą przenosić między sobą dzieci, tak jak wirus może się przenosić między domownikami, których z pożaru uratuje strażak, ale ani nauczycielka, ani ten strażak – dzięki szczepieniom – nie zostaną narażeni na utratę zdrowia czy życia podczas wykonywania swojej pracy.

Jeżeli przyjmiemy powyższą argumentację, wówczas kolejne typowane grupy także nie powinny budzić kontrowersji. Służby mundurowe są niezbędne do funkcjonowania państwa, a priorytetem polityków i polityczek powinno być jak najszybsze przywrócenie normalnego funkcjonowania szkolnictwa. Zdalne nauczanie w szkołach podstawowych czy średnich oznacza przerwanie socjalizacji w najbardziej kluczowym momencie życia, do tego zaś szereg problemów związanych z zapewnieniem dzieciom opieki czy pogłębianiem reprodukcji nierówności społecznych. Dzięki działającym stacjonarnie szkołom chroni się też chociażby seniorów czy seniorki, którzy w innym przypadku zastępują oświatę w opiece nad dziećmi. Pracownicy i pracownice oświaty priorytetowymi szczepieniami zostali objęci na przykład w Niemczech czy większości amerykańskich stanów.

Jest jednak jedna grupa, która zupełnie się w tę logikę szczepień nie wpisuje, a mimo to także została potraktowana priorytetowo: nauczyciele i nauczycielki akademiccy. Umieszczenie ich w tym etapie Narodowego Programu Szczepień wynikało z wyjątkowo optymistycznych planów rządu odnośnie do przywrócenia funkcjonowania uczelni od drugiego semestru. Te założenia od początku były całkowicie nierealne. Uniwersytet Oksfordzki czy Uniwersytet w Cambridge już wiosną 2020 roku zadecydowały, że wszystkie zajęcia będą prowadzone zdalnie przez kolejne trzy semestry. Od początku tego roku akademickiego większość polskich uczelni również liczyła się z tym, że zajęcia w formie zdalnej będą odbywały się przynajmniej do końca września. Ostatecznie zostało to potwierdzone w rozporządzeniu ministra edukacji i nauki z ubiegłego tygodnia: stacjonarna nauka na polskich uczelniach rozpocznie się najwcześniej 1 października.

Chichot losu sprawił, że szczepienia nauczycieli i nauczycielek akademickich rozpoczynają się, gdy na większości uczelni trwa już drugi semestr. Zostaną zaszczepieni jako jedna z pierwszych grup w Polsce, natomiast szczegółowe decyzje rządu sprawiły, że ich szczepienia zakończą się wręcz przed szczepieniami osób przewlekle chorych (!). Obecnie nawet bardzo poważnie chorzy – na przykład z nowotworami – nie mają wyznaczonych terminów szczepień, jeżeli nie spełniają jednocześnie innego kryterium. Według niedawno opublikowanych danych co trzecia ofiara śmiertelna COVID-19 miała cukrzycę, a mimo to zdrowy trzydziestolatek, który będzie pracował zdalnie przez najbliższe pół roku, zostanie zaszczepiony przed 55-letnim cukrzykiem jeżdżącym do pracy tramwajem.

Brak słusznego buntu

Nauczyciele i nauczycielki akademiccy tę sytuację przyjęli z entuzjazmem, tak jakby nic się nie stało, a te szczepionki im się po prostu należały. Ci, którzy każdego dnia z wypiekami na twarzy opowiadają o Marksie czy Bourdieu i strukturalnej przemocy jednych wobec drugich, bez mrugnięcia okiem skorzystali z własnego przywileju.

Sam należę do tej grupy. Jako doktorant mogłem zapisać się na szczepienie przeciwko SARS-CoV-2 i zrobiłem to, ponieważ uważam, że jak najwięcej osób powinno jak najszybciej zostać zaszczepionych. Nie mam więc zamiaru oskarżać jednostek, które chciały chronić swoich bliskich lub siebie – każdy z nas postąpił zgodnie z prawem. Niemniej brak wspólnego buntu wobec niesłusznego przywileju jest porażką całego środowiska. Nikt nie apelował, żeby w tej sytuacji przesunąć nauczycielki i nauczycieli akademickich do kolejnych etapów szczepień, choć od kilku tygodni było oczywiste, że uczelnie nie będą normalnie działać, a przez ten czas zdołano napisać kilkanaście protestów pełnych szlachetnego oburzenia na politykę rządu w innych sprawach.

Jedynym kolektywnym głosem były – jak najbardziej słuszne! – starania podjęte przez część rektorów i rektorek, a także Związek Nauczycielstwa Polskiego, żeby do szczepień włączyć pracowników i pracownice uczelni, którzy nie uczą. Niestety, na razie się to nie udało, przez co mamy do czynienia z sytuacją podwójnie absurdalną. Niedługo nauczyciele i nauczycielki zostaną zaszczepieni tylko po to, żeby na pół roku zamknąć się w domach i pracować zdalnie, a osoby, które codziennie przebywają w budynkach uczelni i spotykają się z ludźmi, wciąż nie będą mogły się zaszczepić.

Nie trzeba mnie przekonywać, że uczelnie pełnią niezwykle ważną rolę – nie tylko ze względu na edukację, ale także kwestie społeczne, a nawet ekonomiczne, o czym przekonały się miasta wojewódzkie mierzące się właśnie z kryzysem wielu branż. W perspektywie czasu funkcjonowanie szkół wyższych powinno zostać przywrócone do przedpandemicznego trybu, niemniej warto mieć świadomość miejsca w szeregu oraz własnych przywilejów. Sytuacja nauczycieli i nauczycielek akademickich jest względnie komfortowa, w zdecydowanej większości mogą pracować zdalnie, mają zapewnioną stabilność finansową. Co więcej, akurat w przypadku uczelni sytuacja epidemiczna ma jednak względne zalety. Mniejsze miasta nieco przestały się wyludniać, studia rozpoczęło wielu studentów i studentek, którym w normalnych okolicznościach nie pozwalałaby na to sytuacja ekonomiczna (na przykład konieczność wynajęcia mieszkania w większym mieście), a środowisko akademickie może wykorzystać zdalne nauczanie do wymiany intelektualnej na niespotykaną wcześniej skalę.

Jednym słowem, nic by się nie stało, jeżeli nauczyciele i nauczycielki akademickie znaleźliby się w kolejce na właściwym miejscu – na przykład zostali zaszczepieni w trakcie wakacji, żeby umożliwić uczelniom powrót do normalnego nauczania od nowego roku akademickiego.

Zazwyczaj wyjątkowe nieufne wobec rządu (a także wobec władzy jako takiej) środowisko akademickie tym razem uwierzyło w opowieść, że ta część szczepień wynika z planów jak najszybszego przywrócenia działania uczelni, nie zaś z wysokiej pozycji negocjacyjnej, która sprawiła, że elita posiada łatwiejszy dostęp do redystrybuowanych dóbr. W konsekwencji ci, którzy i tak będą pracować zdalnie, zostaną zaszczepieni tylko ze względu na swoją pozycję, a górnicy, kasjerki, murarze i fryzjerki będą musieli cierpliwie czekać.

Światowa Organizacja Zdrowia ostrzega, że do ponad stu krajów wciąż nie trafiła ani jedna dawka szczepionki przeciwko SARS-CoV-2. Właśnie znaleźliśmy się w środku fabuły filmu science fiction, w którym świat mierzy się z chorobą, upragniony lek trafia do najbogatszych krajów, a w nich do garstki najlepiej zarabiających czy wykształconych osób. W kinie z przerażeniem patrzylibyśmy na bezduszność głównego bohatera – w rzeczywistości sami biegniemy do najbliższej przychodni. Pewnie nic się z tym nie da zrobić, ale po prostu miejmy tego świadomość.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×