fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Aktywna obrona, bezczynny żal i legalne cele

Izraelska armia powstała na bazie paramilitarnych bojówek siejących terror wśród mieszkańców Palestyny na długo przed powstaniem izraelskiego państwa.
Aktywna obrona, bezczynny żal i legalne cele
ilustr.: Rafał Kucharczuk

Reportaż oryginalnie ukazał się w serwisie „IR2”. Publikujemy go w ramach współpracy między redakcjami.

Ciężarówka podjechała pod hotel o 11.45. Ubrani na arabską modłę mężczyźni obezwładnili strażnika i zamknęli go wraz z innymi pracownikami hotelu w jednym z pokoi służbowych. Następnie wnieśli do podziemi siedem dużych beczek i precyzyjnie umieścili je we wcześniej ustalonych miejscach. Ustawili zapalniki i zaczęli się wycofywać. W drodze powrotnej natknęli się na brytyjskiego oficera, który na ich widok wszczął alarm. Próbowali go obezwładnić, ale im się nie udało, więc go zastrzelili. Odgłosy szamotaniny i wystrzałów zaalarmowały jednak innych żołnierzy, napastnicy ewakuowali się więc już pod gradem kul. Zamachowcy porzucili swoją ciężarówkę i przedostali się przez hotelowy ogród do zaparkowanej w pobliżu taksówki. W ten sposób uciekli.

Chwilę później eksplodował arabski sklep z pamiątkami znajdujący się nieopodal południowego skrzydła hotelu. Wybuch postawił na nogi miejskie służby i policję. Obiekty brytyjskiej administracji zostały natychmiast zamknięte, stanął ruch w tej części miasta, zaczęły wyć syreny.

O 12.27 do recepcji hotelu zadzwoniła kobieta, która po hebrajsku poinformowała, że budynek wyleci w powietrze, dlatego należy przeprowadzić jego ewakuację. Ostrzeżenie zostało powtórzone pięć minut później. Główne bomby w podziemiach hotelu King David eksplodowały o 12.37. W każdej z siedmiu beczek po mleku znajdowało się około pięćdziesięciu kilogramów materiałów wybuchowych. Eksplozja przebiegła zgodnie z planem. Beczki celowo umieszczono obok filarów konstrukcyjnych budynku. Wybuch był tak silny, że doprowadził do całkowitego zawalenia się zachodniego skrzydła hotelu.

W zamachu zginęło 91 osób – wśród nich 41 Palestyńczyków, 28 Brytyjczyków i 17 Żydów, przede wszystkim cywile – pracownicy i pracownice biurowe, przechodnie, goście hotelowi i obsługa. Wśród ofiar znalazło się także siedemnastu przedstawicieli brytyjskiej administracji. Hotel King David był siedzibą Sekretariatu Rządu Brytyjskiego i dowództwa armii brytyjskiej w Palestynie, a także lokalnych służb bezpieczeństwa i wywiadu. Był jednak także ważnym ośrodkiem życia towarzyskiego w Jerozolimie z modnym klubem w podziemiach. To właśnie tam umieszczono ładunki.

Przez wiele lat dokonany 22 lipca 1946 roku zamach na Hotel King David w Jerozolimie był najbardziej krwawym aktem terrorystycznym na Bliskim Wschodzie. Miano to odebrały mu dopiero zamachy Hezbollahu w Bejrucie w 1983 roku, w których zginęło 241 amerykańskich marines, 58 francuskich żołnierzy i kilkoro cywilnych pracowników tamtejszego lotniska.

Za zorganizowaniem i przeprowadzeniem zamachu stał Irgun – jedna z trzech głównych żydowskich organizacji podziemnych prowadzących walkę zbrojną przeciwko Brytyjczykom i Palestyńczykom i dążących do utworzenia niepodległego państwa żydowskiego. Dowódcą Irgunu był Menachem Begin, późniejszy premier Izraela i założyciel rządzącej dziś partii Likud. Begin nigdy nie wyraził skruchy za tak krwawy bilans zorganizowanego przez siebie zamachu.

W sześćdziesiątą rocznicę tamtych wydarzeń na płocie przed hotelem umieszczono tablicę upamiętniającą. Informowano na niej w dwóch językach:

„Hotel mieścił Sekretariat oraz Dowództwo Armii Mandatu Brytyjskiego. 22 lipca 1946 roku bojownicy Irgunu, na rozkaz Hebrajskiego Ruchu Oporu, podłożyli ładunki wybuchowe w piwnicy. Wysłano ostrzegawcze telefony, wzywając osoby przebywające w hotelu do natychmiastowego opuszczenia budynku. Z powodów znanych tylko Brytyjczykom hotel nie został ewakuowany i po 25 minutach nastąpiła eksplozja, która — ku żalowi i zmartwieniu Irgunu — spowodowała śmierć 91 osób”.

Po interwencji dyplomatycznej Brytyjczyków treść została zmieniona, a do liczby ofiar dodano jedną osobę – bojownika Irgunu, który zmarł w wyniku odniesionych podczas akcji ran, choć informacja o tym została dodana tylko w wersji hebrajskiej. Kontrowersje były związane z zapisem o ostrzeżeniach wysyłanych przez Irgun oraz z rozmaitymi teoriami dotyczącymi tego, dlaczego zostały zignorowane, a ewakuacji nie przeprowadzono. Dodatkowo brytyjscy dyplomaci podkreślali, że nie powinno się upamiętniać aktu terroryzmu.

Podczas zorganizowanej przy okazji obchodów w 2006 roku konferencji Benjamin Netanjahu mówił: „Bardzo ważne jest, aby rozróżniać między grupami terrorystycznymi a bojownikami o wolność oraz między aktem terroru a legalnym działaniem wojskowym. Wyobraźmy sobie, że Hamas albo Hezbollah zadzwoniłby do kwatery głównej armii w Tel Awiwie i powiedział: Podłożyliśmy bombę i prosimy o ewakuację terenu”.

Menachem Begin przez całe życie utrzymywał, że zamach był „akcją wojskową z ostrzeżeniem” i nie miał na celu wyrządzenia komukolwiek krzywdy.

Ustalenia historyków przeczą tym deklaracjom. Wybuchy uprzedzające to znana i wielokrotnie stosowana terrorystyczna praktyka – mają skoncentrować w danym miejscu służby i zwiększyć liczbę ofiar. Telefoniczne ostrzeżenia na dziesięć i pięć minut przed eksplozjami, przy panującym w hotelu chaosie, nie miały szans skutecznie zadziałać. Sama zaś ewakuacja, nawet gdyby się odbyła tak późno, mogłaby doprowadzić do jeszcze większej liczby ofiar zgromadzonych przed hotelem w chwili wybuchu.

Dyskusje o skuteczności ostrzeżeń i rzeczywistych intencjach zamachowców trwają od blisko osiemdziesięciu lat. Nie zmienia to faktu, że dla izraelskiej prawicy zniszczenie Hotelu King David jest jednym z aktów założycielskich izraelskiego państwa, „tragicznym, ale koniecznym aktem walki o Izrael”, który doprowadził do zakończenia brytyjskiej, kolonialnej dominacji w regionie i postawienia sprawy Palestyny na forum ONZ.

Na zamach z 22 lipca 1946 można jednak spojrzeć z jeszcze innej perspektywy. Irgun był jedną z trzech podziemnych organizacji prowadzących działania zbrojne przeciwko Arabom i Brytyjczykom. Pozostałe dwie to Lehi i Hagana. Od października 1945 roku wszystkie trzy tworzyły Hebrajski Ruch Oporu wymieniony na wspomnianej wcześniej tablicy. Wszystkie trzy wiedziały o planowanym zamachu. Był on poniekąd odpowiedzią na Operację Agatha, serię aresztowań działaczy syjonistycznych przeprowadzonych przez Brytyjczyków 29 czerwca 1946 roku. Jednym z celów ataku na hotel było zniszczenie archiwów brytyjskich służb wywiadowczych, w których znajdowały się informacje o żydowskim podziemiu w Palestynie. Dzień po zamachu Hagana zdystansowała się od niego i wyraziła ubolewanie w związku z liczbą ofiar. To doprowadziło do zakończenia i tak chwiejnego porozumienia i współpracy między nią a Irgunem i Lehi.

Nie zmienia to jednak faktu, że to właśnie z tych trzech organizacji – Hagany, Irgunu oraz Lehi dwa lata później uformowano Siły Obronne Izraela. Ani że zamach na hotel King David nie był wyjątkiem w stosowanej przez nie palecie metod, lecz raczej ukoronowaniem wielu lat ich działalności na terenie Mandatu Palestyny.

Żeby to jednak zrozumieć i zobaczyć, trzeba się cofnąć do pierwszych faz żydowskiej kolonizacji Palestyny.

W 1917 roku brytyjski Minister Spraw Zagranicznych Arthur Balfour w liście do przedstawiciela społeczności żydowskiej w Wielkiej Brytanii Lionela Rothschilda złożył deklarację, że rząd Jego Królewskiej Mości: „przychylnie odniesie się do ustanowienia w Palestynie siedziby narodowej dla narodu żydowskiego”.

Deklaracja ta zawierała wprawdzie zastrzeżenie, że odbyć się to może tylko z poszanowaniem praw społeczności żyjących na terenie Palestyny, ale od początku XX wieku w kręgach anglosaskich wielką popularność zyskiwało słynne syjonistyczne hasło „ziemi bez ludu dla ludu bez ziemi” nieuznające nawet istnienia Palestyńczyków również upominających się o swoją państwowość. Miesiąc po Deklaracji Balfoura wojska brytyjskie pod dowództwem generała Edmunda Allenby’ego zdobyły Jerozolimę, kończąc czterystuletnie panowanie tam Imperium Osmańskiego. Chwiejny status polityczny regionu próbowała stabilizować Liga Narodów, obejmując nad nim protektorat i powierzając zarządzanie nim Brytyjczykom.

Tymczasem społeczność żydowska w Palestynie szybko rosła.  Szacuje się, że od pierwszej fali kolonizacji (aliji), której początek datuje się na 1881 rok, do złożenia przez Arthura Balfoura słynnej deklaracji do Palestyny przyjechało 110 tysięcy Żydów. Szybko się przekonywali, że obiecana im przez Boga ziemia nie jest pozbawiona ludu. Mieszkająca tam społeczność Arabska liczyła wtedy około pół miliona ludzi.

Ze zrozumiałych względów dosyć szybko zaczęło dochodzić do napięć i konfliktów pomiędzy Arabami i Żydami. I to właśnie w celu ochrony żydowskich osadników powstały pierwsze paramilitarne milicje w Palestynie, takie jak najbardziej znana i znacząca Ha-Szomer (1909), mniejsza i mniej znacząca Bar Giora (1907) czy Poalej Cedek (koniec XIX wieku). Na bazie ich doświadczeń, w nowej sytuacji geopolitycznej, uformowała się w 1920 roku Hagana, która stopniowo zyskiwała na znaczeniu po kolejnych arabskich pogromach dokonywanych na ludności żydowskiej w latach 1920-1929 w Jerozolimie, Jafie, Hebronie i Safedzie. Zginęło w nich około 140 Żydów i 170 Arabów, przede wszystkim były to ofiary tłumienia zamieszek przez siły brytyjskie. W palestyńskiej historiografii wydarzenia z 1929 roku opisuje się jako powstanie Buraka (od imienia wierzchowca Proroka Muhammada).

Oprócz aktywnej ochrony żydowskich osadników Hagana prowadziła działania odwetowe wymierzone w Arabów oraz akcje dywersyjne przeciwko mandatowym władzom brytyjskim. Jedną z najsłynniejszych była tak zwana noc pociągów z 1 listopada 1945, podczas której wysadzono bądź unieruchomiono kilkadziesiąt pociągów na terenie całej Palestyny i zniszczono tory na kluczowych liniach. Niecały rok później przeprowadzono „noc mostów”, której skutkiem było wysadzenie 11 mostów łączących Palestynę z krajami ościennymi.

W 1931 roku, w wyniku wewnętrznych sporów o taktykę walki z Brytyjczykami, z Hagany wydzielił się Irgun, który jako pierwszy żydowski ruch zbrojny świadomie i celowo atakował cywilną ludność arabską, stosując metody terrorystyczne.

W latach 1937–1939, w trakcie trwania arabskiego powstania narodowego (Wielkiej Rewolty Arabskiej) przeciwko żydowskiej imigracji i brytyjskim rządom, Irgun podkładał i detonował bomby w arabskich kawiarniach oraz na targowiskach. W dwudziestu największych atakach tego typu w Jafie, Jerozolimie i Hajfie zginęły setki Arabów, a tysiące zostało rannych. Irgun atakował też Brytyjczyków – ich posterunki i jednostki wojskowe oraz więzienia, w których przetrzymywano żydowskich bojowników. W odpowiedzi za stracenie przez Brytyjczyków uczestników wcześniejszego ataku Irgunu na znienawidzone więzienie w Akce, Irgun porwał i powiesił dwóch żołnierzy brytyjskich w lesie w pobliżu Netanji.

W 1940 roku z Irgunu wyłoniła się jeszcze bardziej radykalna organizacja – Lehi, zwana też Bandą Sterna od nazwiska jej założyciela Awrahama Sterna. Bojownicy Lehi wsławili się egzekucjami Arabów oskarżanych o współpracę z Brytyjczykami lub działalność antyżydowską, a także niszczeniem arabskich gospodarstw, podpalaniem domów w arabskich wioskach i osadach oraz atakowaniem arabskich konwojów z żywnością. Celem Lehi było wywarcie silnej presji psychologicznej na ludność arabską, która wobec szerzących się aktów przemocy miała nigdzie nie czuć się bezpiecznie.

Doświadczenia zebrane przez paramilitarne organizacje żydowskie w latach dwudziestych, trzydziestych i czterdziestych XX wieku miały okazać się bezcenne wraz z wybuchem tego, co Izraelczycy nazywają „wojną o niepodległość” czy też „wojną wyzwoleńczą”, a palestyńscy Arabowie Nakbą, czyli katastrofą. W jej wyniku Izrael wkroczył na terytoria przyznane Arabom i całkowicie zmienił demografię regionu. W latach 1947-1949 około siedmiuset tysięcy Arabów palestyńskich zostało wypędzonych ze swoich domów, wsi i miast. Stanowili około 80-85% ludności arabskiej zamieszkałej na terenie, który miał się stać Izraelem. Żydzi zniszczyli lub „oczyścili” z Arabów od czterystu do pięciuset miejscowości, w tym dwanaście miast. Zniszczyli też około siedemdziesięciu tysięcy arabskich domów. W czasie tej operacji Hagana, Irgun i Lehi dokonały serii masakr.

9 kwietnia 1948 roku oddziały bojowników Irgunu i Lehi, za wiedzą dowództwa Hagany, wkroczyły do wsi Dajr Jasin i dokonały tam masakry ludności cywilnej, zabijając od stu do stu dwudziestu osób, w tym wiele kobiet i dzieci. Miesiąc później Brygada Alexandroni należąca do Hagany dokonała podobnej masakry na ludności cywilnej we wsi Tantura na południe od Hajfy, już po poddaniu się wioski. Według różnych szacunków zginęło tam od czterdziestu do dwustu osób. Dziś Tantura nie istnieje. Również Hagana stała za masakrami w miejscowościach Lod i Ramla 12 i 13 lipca 1948 roku, w wyniku których mogło zginąć nawet kilkaset osób. Te szacunki, jak w wielu innych tego typu przypadkach, siłą rzeczy są nieprecyzyjne, bo obie strony podają zasadniczo inne liczby, a rozproszenie świadków po Nakbie utrudnia badania.

Wcześniej, jeszcze w lutym, Irgun podłożył bombę na targowisku w Ramli – w wyniku tej eksplozji siedem osób zginęło, a czterdzieści pięć zostało rannych. To tylko niektóre, najbardziej znane i krwawe dokonania paramilitarnych milicji izraelskich w czasie Nakby. Lista udokumentowanych szczegółowo masakr ma około trzydziestu pozycji.

Izraelski historyk Benny Morris szacuje, że w latach 1947-1949 zginęło około dwunastu tysięcy Arabów, z czego nawet cztery tysiące w wyniku masakr i egzekucji ludności cywilnej, a reszta w wyniku działań wojennych.

Inny izraelski historyk, Illan Pappé, ocenia liczbę ofiar na trzynaście do piętnastu tysięcy, z czego większość stanowią cywile zamordowani w masakrach i egzekucjach.

Hagana, Irgun i Lehi były zbrojnymi ramionami Żydów do momentu proklamowania niepodległości Izraela w maju 1948 roku. Izraelska armia, nazywana Izraelskimi Siłami Obronnymi (Israel Defence Forces), została utworzona dopiero pod koniec maja 1948. Stworzono ją na bazie struktur i personelu Hagany i wcielono do niej bojowników Irgunu oraz Lehi. Powstanie izraelskiej armii jest więc ściśle powiązane z żydowskimi bojówkami, których działalność terrorystyczna sięga lat dwudziestych XX wieku i które w toku nabrzmiewania konfliktu żydowsko-palestyńskiego radykalizowały się i sięgały po coraz bardziej brutalne metody.

Znamienny jest tutaj „obronny” charakter izraelskiej armii. Był on zawsze deklaratywny, a nigdy rzeczywisty. Już pierwsza wojna, jaką stoczyło nowe państwo, miała przecież miejsce na terenach przyznanych Arabom przez ONZ. Podział ten zakładał około 42 procent terytorium dla Arabów i 56 procent dla Żydów, reszta miała pozostać strefą międzynarodową. Wojna sprawiła, że Izrael zagarnął jeszcze więcej terenów i zepchnął Palestyńczyków na tereny zajmujące zaledwie dwadzieścia procent mandatowej Palestyny – głównie na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy, które zostały pod okupacją Jordanii i Egiptu. W 1956 roku podczas Kryzysu Sueskiego Izrael wraz z Francją I Wielką Brytanią zaatakował uprzedzająco Egipt, dając początek fundamentalnemu dla izraelskiej doktryny wojskowej pojęciu „aktywnej obrony”. Wojna sześciodniowa w 1967 roku była jej najlepszym przykładem – to Izrael jako pierwszy zaatakował Syrię, Egipt i Jordanię i odniósł spektakularne zwycięstwo. Dla umocnienia się doktryny „aktywnej obrony” ogromne znaczenie miał też szok wojny Jom Kippur w 1973 roku, do 2023 roku jedynej w historii Izraela, w której to nie on zaczął działania militarne – został zaskoczony równoczesnym atakiem Syrii i Egiptu. Potem były kolejne inwazje na Liban (1978, 1982 i 2006), blokada i ostrzał Strefy Gazy od 2007 roku i wreszcie działania wobec Iraku, Syrii, Libanu i Iranu na terytoriach tych krajów z ostatnią „wojną dwunastodniową” z Iranem czy bombardowaniami Syrii włącznie.

Izraelski historyk Martin van Creveld w swoich pracach poświęconych historii wojskowości wskazuje, że IDF od samego początku była projektowana jako armia służąca do przeprowadzania szybkich, uprzedzających ataków. Organizacje zajmujące się prawami człowieka, takie jak B’Tselem, Human Rights Watch czy Amnesty International od lat w swoich raportach określają IDF jako siłę, która prowadzi ofensywne wojny pod pozorem „obronności”.

Izraelska armia nigdy nie zrezygnowała też z metod terrorystycznych stosowanych przez trzy założycielskie organizacje – Haganę, Irgun i Lehi.

Z definicji terroryzmu stosowanych przez najważniejsze organizacje międzynarodowych wynika, że terroryzm to zamierzone działania przeciwko cywilom lub obiektom cywilnym, których celem jest nie tylko ich zabijanie i niszczenie, ale także zastraszanie i wywieranie presji.

Działania terrorystyczne prowadzą do poważnej destabilizacji lub zniszczenia podstawowych struktur politycznych, konstytucyjnych, gospodarczych lub społecznych danego państwa lub danej organizacji międzynarodowej.

Z takim rozumieniem terroryzmu spotykamy się w dokumentach Unii Europejskiej, w podobnym tonie są skonstruowane definicje, którymi posługuje się ONZ i wiele państw, w tym sam Izrael. Przyjęta w 2016 roku przez Kneset Ustawa o Zwalczaniu Terroryzmu definiuje to pojęcie następująco:

„Czyn z użyciem przemocy lub groźby przemocy, popełniony z motywacji ideologicznej, religijnej, narodowej lub politycznej, którego celem jest zastraszenie ludności, zmuszenie rządu lub organizacji międzynarodowej do podjęcia lub zaniechania działania”.

Wiele działań izraelskiej armii i wywiadu spełnia wszystkie kryteria tej definicji. Atakiem terrorystycznym była przecież operacja detonacji setek ładunków wybuchowych ukrytych w krótkofalówkach i pagerach należących do bojowników Hezbollahu w Libanie przeprowadzona w 2024 roku. Detonacji dokonano bez jakiejkolwiek kontroli nad tym, kto znajduje się w pobliżu tych ładunków.  Oprócz około czterdziestu członków Hezbollahu w tym ataku zginęło dwanaścioro cywilów, w tym dwoje dzieci oraz kilku pracowników służby zdrowia. Liczbę rannych cywilów szacuje się na 2 750-4 000 osób. Wśród nich setki odniosły poważne obrażenia, takie jak utrata wzroku czy uszkodzenia głowy i tułowia oraz urazy kończyn, które wymagały amputacji. W 2018 roku podczas tak zwanego Marszu Wielkiego Powrotu snajperzy IDF strzelali do uczestników protestów przy ogrodzeniu Gazy – zginęło tam ponad dwieście osób, w tym medycy, dziennikarze i dzieci. Choć Izrael twierdził, że snajperzy „bronili granicy”, celowe strzelanie do osób nieuzbrojonych spełnia kryteria przemocy politycznej wobec cywilów. Kryteria te spełniała też prowadzona od 2008 roku operacja Płynny Ołów polegająca na regularnym ostrzale Strefy Gazy, w wyniku którego zginęły setki palestyńskich cywilów. Działaniami terrorystycznymi można nazwać także wykorzystywanie Palestyńczyków jako żywych tarcz w najnowszej odsłonie konfliktu po 7 października 2023 roku. W pierwszych miesiącach tej fazy wojny organizacje międzynarodowe wskazywały, że Izrael stosuje terrorystyczne metody zastraszania na masową skalę. Teraz mówią już właściwie o czystkach etnicznych, celowo wywołanej klęsce głodu i po prostu ludobójstwie.

Władze Izraela rzadko przepraszają za działania swoich żołnierzy i dowódców – robią to właściwie tylko w przypadkach zbrodni, które zyskują międzynarodowy rozgłos, takich jak ostrzelanie karetek pogotowia i zabicie jadących nimi ratowników medycznych, ostrzelanie i zabicie pracowników World Central Kitchen czy lipcowe zbombardowanie kościoła w Gazie. Winna zwykle jest wadliwa amunicja, zagubiona rakieta, błąd aparatury albo uogólniony wojenny chaos, który siłą rzeczy musi prowadzić do błędów. Wyrażeniu żalu nie towarzyszy jednak zmiana, zarzuty względem tych, którzy popełnili błędy, nie zostają wniesione, wewnętrzne śledztwa, o ile w ogóle są podejmowane, szybko się umarza.

Cenę doktryny „aktywnej obrony”, jak i sięgania przez izraelską armię po metody terrorystyczne ponoszą cywile. Od października 2023 roku tylko w Strefie Gazy izraelscy żołnierze zabili kilkukrotnie więcej dzieci niż Hamas zabił Izraelczyków we wszystkich zamachach terrorystycznych od powstania tej organizacji w 1994 roku. Ostrożne szacunki organizacji międzynarodowych mówią o około 60-90 tysiącach ofiar operacji prowadzonej przez Izrael w Strefie Gazy. Ostatni raport The Guardian oparty o wewnętrzne raporty izraelskiej armii mówi, że 83 procent ofiar konfliktu stanowią niezaangażowani bezpośrednio w żadne działania zbrojne cywile. Cały ten teren jest jednak niedostępny dla niezależnych obserwatorów, jedynym źródłem danych jest Ministerstwo Zdrowia Strefy Gazy. Żadne zewnętrzne źródła i organizacje nie podważyły jednak tych szacunków – największe media i organizacje międzynarodowe uznają je za wiarygodne. Ostatnie analizy przeprowadzone przez profesora Michaela Spagata z Royal Holloway, University of London oraz naukowców z London School of Hygiene and Tropical Medicine i Yale University sugerują wręcz, że dane podawane przez stronę palestyńską są zaniżone. Tymczasem klęska głodu w Gazie przybrała już piąty, najwyższy stopień.  A to oznacza, że wyniszczenie brakiem żywności ludzie zaczną tam zaraz masowo umierać.

IDF udało się też wymazać z mapy kilkanaście miast, obozów dla uchodźców oraz niezliczoną ilość mniejszych miejscowości. W oficjalnej, izraelskiej narracji jest to naturalna konsekwencja walki z Hamasem. Ale i takie działania mają swoje miejsce i nazwę w historii izraelskiej wojskowości. Niszczenie całych miast bądź ich dużych fragmentów to Doktryna Dahijji zastosowana po raz pierwszy przez IDF podczas inwazji na Liban w 2006 roku. To wtedy izraelskie lotnictwo zrównało z ziemią całą dzielnicę Bejrutu – Dahijję, uzasadniając bombardowania tym, że teren stanowił zaplecze dla bojowników Hezbollahu. Dwa lata później izraelski generał Gadi Eisenkot, ówczesny dowódca Północnego Dowództwa IDF, a późniejszy szef sztabu, w wywiadzie dla gazety „Jedi’ot Acharonot” powiedział:

„To, co wydarzyło się w dzielnicy Dahijja w Bejrucie w 2006 roku, wydarzy się w każdej wiosce, z której padną strzały w kierunku Izraela. Użyjemy nieproporcjonalnej siły i spowodujemy ogromne zniszczenia i szkody. Z naszej perspektywy są to bazy wojskowe. To nie jest rekomendacja, to plan. Dzielnice jak Dahijja zostaną zrównane z ziemią. Nie rozróżniamy między celami wojskowymi, a ośrodkiem wsparcia. Będą to legalne cele”.

W myśl Doktryny Dahijji cała Strefa Gazy jest więc teraz po prostu bardzo dużym celem. Legalnym celem.

 

Autor korzystał z następujących źródeł:

  1. Konstanty Gebert, „Pokój z widokiem na wojnę”, Warszawa 2024,
  2. Bruce Hoffman, „The Bombing of the King David Hotel, July 1946”, w: „Small Wars & Insurgencies” 31, no. 3 (2020): 594–611,
  3. Krzysztof Izak, „Konflikt żydowsko-palestyński. Historia i współczesność”, w: „Terroryzm – studia, analizy, prewencja”, no. 6 (2024): 13–126,
  4. Rashid Khalidi, „Palestyna. Wojna stuletnia”, Kraków 2025,
  5. Benny Morris, „1948: A History of the First Arab–Israeli War”, New Haven–London 1998,
  6. Paweł Mościcki, „Gaza. Rzecz o kulturze eksterminacji”, Kraków 2025,
  7. Ilan Pappé, „The Ethnic Cleansing of Palestine”, London 2006,
  8. Raja Shehadeh, „Dlaczego Izrael boi się Palestyny”, Kraków 2024.

Tekst powstał w cyklu „Ludobójstwo w Gazie”, publikowanym na stronie ir2.info od 12 sierpnia 2025 roku. Tekst przeszedł redakcję merytoryczną Karola Wilczyńskiego.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×