fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Wieszcz na bruku Konstantynopola

Chodzi o to, że Mickiewicz był po prostu „Adamem” – człowiekiem, mieszkańcem getta stygmatyzowanego zarówno w 1855 roku, jak i dziś.

Mikołaj Długosz, neon: TARLABASI - ADAM (współpraca: Janek Bersz)


Dla publiczności tureckiej poprzez ostatnią podróż poety w wersji artystyczno-naukowej wiedzie droga zarówno do wielokulturowej przeszłości Konstantynopola, jak i do problemów współczesnego Stambułu, szczególnie dzielnicy Tarlabaşı. Jeśli nad Bosforem stoi „Miasto Miast”, to wokół Muzeum Mickiewicza w XXI wieku znajduje się jego serce.
 

Mickiewicz wylądował w Konstantynopolu we wrześniu 1855 roku – dwadzieścia lat po tym, jak napisał swe najsłynniejsze wiersze, których do dziś uczą się wszystkie polskie dzieci. W szkołach nie mówi się natomiast, że jedną z jego ostatnich prac literackich była Historia przyszłości, prekursorskie „science fiction”, którego kolejne wersje zachowały się jedynie we fragmentach i opisach. Te ślady wystarczyły Tomaszowi Szerszeniowi, autorowi erudycyjnych kolaży, znanych chociażby z Paris Photo – stworzył własną, autorską wariację na temat L’Histoire de l’avenir, którą prezentujemy jako intelektualny „wirus” wnikający w wystawę i podsumowywujący wszystkie jej wątki.

 

W późnym okresie życia Mickiewicz z poety zamienił się w aktywistę: zajmował się polityką, współtworzył także mistyczne, heretyckie stowarzyszenie Koło Sprawy Bożej, organizował wojskowy Legion Polski we Włoszech i wydawał wolnościową gazetę „Trybuna Ludów”, gdzie pisał między innymi o nadziejach, jakie pokładał w ruchu socjalistycznym. Do tego wywrotowego potencjału spuścizny po poecie, ale też do porażki jego wizji, odwołuje się obiekt stworzony przez Janka Simona. Autor, laureat „Spojrzeń”, najważniejszej polskiej nagrody w dziedzinie sztuk wizualnych, sam tuła się po świecie podobnie jak Mickiewicz. Dziewiętnastowieczny poeta pielgrzymował po Europie, Simon natomiast podróżuje po Indiach, Madagaskarze czy Nigerii i realizuje tam swoje „dekolonizujące” projekty.

 

Bohater naszego projektu był w dosłownym sensie uchodźcą, emigrantem: w czasach studenckich z powodu represji politycznych musiał opuścić rodzinne strony, a po latach osiadł w Paryżu, gdzie z trudem utrzymywał rodzinę, pracując jako wykładowca. Zmarł zaś w Konstantynopolu, „w jednej z najbrudniejszych i najniezdrowszych części miasta, w dole, gdzie zbiegają się wszystkie rynsztoki, gdzie gnoje leżą na ulicach i obok ulic, napełniając powietrze zgniłymi wyziewami”. Przypominam ten opis Tarlabaşı sprzed ponad stu lat nie po to, by z dystansu spojrzeć na współcześnie mieszkających tu Syryjczyków, Afrykańczyków, Kurdów czy Romów. Chodzi o to, że Mickiewicz był po prostu „Adamem” – człowiekiem, mieszkańcem getta stygmatyzowanego zarówno w 1855 roku, jak i dziś. Przypomina o tym neon stworzony przez Mikołaja Długosza, najważniejszego polskiego artystę zajmującego się estetyką found footage, architekturą i designem z epoki socjalizmu.

 

Przybywając do Stambułu wraz ze swoim sekretarzem i przyjacielem Armandem Lévy oraz pomocnikiem Henrykiem Służalskim, poeta nie miał pieniędzy na luksusowe hotele na wzgórzu Pery. Nie przyjmował też zaproszeń od elity polskiej emigracji do pałaców nad Bosforem. Wybrał „nędzny pokoik” w dolinnej części europejskiej dzielnicy, tam, gdzie dziś coraz częściej przenoszą się artyści uciekający przed gentryfikacją trwającą po drugiej stronie bulwaru Tarlabaşı. Wraz z nimi, podobnie jak w XIX wieku, w okolicę dawnego domu poety docierają dziś procesy transformacji przestrzeni miejskiej: część budynków jest remontowana, inne burzone. Tę dynamikę analizuje w swojej pracy Vahit Tuna, który specjalnie dla „Migrującego Uniwersytetu” porzuca rolę najlepszego grafika Stambułu, w jakiej jest znany. Jego film oparty jest na bezpośrednim doświadczeniu – artysta ma swą pracownię w pobliżu muzeum i świetnie zna Tarlabaşı. Własną mapę dzielnicy, tym razem raczej mentalną, zarysowuje w swym filmie także Özgür Demirci, który badał już tę okolicę, pracując np. z pasjonatami tuningu samochodów z pobliskiej doliny Dolapdere. W nieco inny sposób historię konkretnych mieszkańców, bezpośrednich sąsiadów Muzeum Mickiewicza, bada natomiast Wojtek Doroszuk. Mieszkający na stałe we Francji polski artysta pracował już przed laty w Turcji, realizując tu między innymi film o losie ankarskich transwestytów. Jego prace video nie są nigdy prostą „interwencją społeczną” – i podobnie jest w przypadku prezentowanej na wystawie historii mieszkającego nieopodal muzeum farmaceuty.

fot.: Jacek Barcz, źródło: http://culture.pl/en/event/migrating-university-of-mickiewicz-opens-in-istanbul

Mickiewicz, w przeciwieństwie do innych romantyków, nie przybył nad Bosfor po to, aby delektować się egzotyką Orientu. Nie miał czasu na turystyczne spacery po haremach czy wizyty w bractwach derwiszy. Skupiony był na misji politycznej: niesieniu pomocy dla oddziałów tworzonych pod komendą Polaków w armii Imperium Osmańskiego. Trwała wojna krymska, i Mickiewicz, podobnie jak wielu innych, dostrzegał w niej szansę na wyzwolenie – wierzył, że armia sułtana może pokonać Rosjan, którzy zajmowali większą część ziem dawnej Polski. Jego kraj, Rzeczpospolita Szlachecka, nie istniał na mapach od końca XVIII wieku. Poeta przypłynął do „Miasta miast”, wierząc, że droga do niepodległości własnej ojczyzny może wieść przez Orient.

 

Wizytując jesienią 1855 roku obóz kozaków w Burgaz, znajdujący się pod komendą polskiego szlachcica, który przeszedł na islam, Mickiewicz spostrzegł, że wielu żołnierzy ma żydowskie korzenie. Postanowił wówczas zorganizować oddzielny Legion Żydowski, traktując to jako projekt nie tylko militarny, lecz także mistyczny. Plan ten był rozwinięciem jego wcześniejszych koncepcji o duchowym wyzwoleniu, do którego niezbędne jest równouprawnienie mniejszości żydowskiej i, szerzej, przedstawicieli różnych wyznań, grup etnicznych i cywilizacji. W momencie, gdy prace nad projektem legionu w Stambule zaczęły nabierać realnych kształtów, Mickiewicz umarł niespodziewanie, a idea upadła. Wskrzeszamy ją dzięki awangardowej projektantce Ani Kuczyńskiej, która uszyła własną wersję munduru legionisty żydowskiego. Paradoksalnie więc mistyczna wizja doczekała się realizacji na przecięciu świata mody i sztuk wizualnych.

 

Przyjaciele poety tak pisali o Konstantynopolu: „Tu stek Europejczyków chce poczciwym Turkom imponować jakąś cywilizacją powierzchowną, więc fanfaronują”. Mickiewicz nie „fanfaronował”, nie wywyższał się tylko starał się poznać lokalny kontekst – ostatnią lekcję tureckiego odbył zaledwie dzień przed śmiercią; rozwijał w ten sposób fascynację językami orientalnymi, zapoczątkowaną jeszcze podczas studiów uniwersyteckich. O sile słowa i problemach z translacją przypomina prezentowana na wystawie praca dźwiękowa kolektywu Slavs and Tatars. Światowej sławy duet, za pomocą języka sztuki badający kwestie tożsamości „od Muru Berlińskiego po Mur Chiński”, wprowadza widza i słuchacza w polsko-turecką przestrzeń muzeum.

 

Czy przyczyną nagłej śmierci Mickiewicza w Turcji była cholera, której epidemia grasowała wtedy w regionie? Czy może, jak twierdzili niektórzy, został celowo otruty? Interes mogli w tym mieć zarówno Rosjanie, jak i konserwatywne skrzydło polskiej emigracji, przestraszone głoszonymi przez poetę liberalnymi koncepcjami. A może, mieszkając w Tarlabaşı, nasz bohater, już skądinąd niemłody, po prostu źle się odżywiał? Jadał w lokalnych „gargotach”, najtańszych lokalach – co zresztą budziło oburzenie Polaków, separujących się od lokalnego, tureckiego życia. Ostatnim posiłkiem polskiego emigranta był kurczak, temat performance’u kulinarnego Tuncy Subaşı.

 

Wszystkie wątki podejmowane w wystawie i wykładach Migrującego Uniwersytetu są mało znane także w Polsce. Towarzysz Mickiewicza, Henryk Służalski, pisał: „Pokazuje się, że Paryż na Azję trzeba pozmieniać, aby się do Warszawy dostać. Tak najnowsza jeografia uczy”. Dla publiczności tureckiej poprzez ostatnią podróż poety w wersji artystyczno-naukowej wiedzie droga zarówno do wielokulturowej przeszłości Konstantynopola, jak i do problemów współczesnego Stambułu, szczególnie dzielnicy Tarlabaşı. Jeśli nad Bosforem stoi „Miasto Miast”, to wokół Muzeum Mickiewicza w XXI wieku znajduje się jego serce.

 
Wystawy i wykłady w ramach  Migrującego Uniwersytetu Mickiewicza w Stambule trwały od 18 września do 16 listopada bieżącego roku. Kuratorem projektu był Max Cegielski, autor powyższego artykułu. 
 

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×