fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

"W pustyni i w puszczy" nie dla dzieci

Swoje pierwsze spotkanie z Afryką przeżyłem w podstawówce. Całymi wieczorami uciekałem przed wywiadowcami Mahdiego, w snach zamieszkałem w Baobabie, a podczas szkolnych przerw stawałem się Stasiem Tarkowskim. „W pustyni i w puszczy” stało się jedną z moich najważniejszych dziecięcych lektur. Do dziś mam o to pretensję do polskiej oświaty.

ilustr.: Urszula Woźniak


 
Swoje pierwsze spotkanie z Afryką przeżyłem w szkole podstawowej. Miałem dziesięć lat i całymi wieczorami, rozdział za rozdziałem, uciekałem przed wywiadowcami Mahdiego, w snach zamieszkałem w Baobabie, a podczas szkolnych przerw stawałem się Stasiem Tarkowskim. Pamiętam też dogryzanie koledze, któremu zazwyczaj przypadała w zabawie rola Kalego – wiadomo, Kali był naiwnym murzynem i musiał używać czasowników w bezokoliczniku.
Henryk Sienkiewicz uwiódł mnie swoją Afryką, „W pustyni i w puszczy” stało się jedną z moich najważniejszych dziecięcych lektur. Do dziś mam o to pretensję do polskiej oświaty.
 

***

Mea czuła się wszelako nieco zawiedziona, albowiem w naiwności ducha rozumiała, że po chrzcie wybieleje natychmiast na niej skóra, i wielkie było jej zdziwienie, gdy spostrzegła, że pozostała czarna jak i przedtem. Nel pocieszyła ją jednak zupełnie zapewnieniem, że ma teraz duszę białą.
 

***

„W pustyni i w puszczy” nie jest zwykłą powieścią podróżniczą. Na kanwie porywającej fabuły przygodowej, Henryk Sienkiewicz przemycił w niej wyraźne treści ideologiczne. Treści, które jeszcze sto lat temu rzadko były przez kogokolwiek podważane. Jednakże dziś za wypowiedzi w podobnym tonie można stanąć przed sądem, czego przykładem jest proces dziennikarzy: Kuby Wojewódzkiego i Michała Figurskiego.
Najwyższa pora zapytać autorów podstawy programowej języka polskiego o celowość indoktrynowania uczniów szkoły podstawowej dziewiętnastowiecznymi kolonialno-rasistowskimi strukturami myślowymi oraz paletą prymitywnych stereotypów i fantazji dotyczących Afryki.
 

***

Więc słuchaj! Wa-hima mają czarne mózgi, ale twój mózg powinien być biały. Ty skoro zostałeś ich królem, powinieneś ich oświecić i nauczyć tego, czego nauczyłeś się ode mnie i od bibi. Oni są jak hieny – uczyń z nich ludzi (…). Wstydź się, Kali, zmień stare, obrzydłe zwyczaje Wa-himów na dobre, a za to pobłogosławi cię Bóg, i bibi nie powie, że Kali jest dziki, głupi i zły Murzyn.
 

***

Czy uczeń szkoły podstawowej jest przygotowany do prawidłowego odczytania „W pustyni i w puszczy”?
Powieść Sienkiewicza jest pierwszym szkolnym spotkaniem z niezwykle delikatną, a zarazem wyjątkowo złożoną problematyką kolonialną. Następną dawkę wiedzy poświęconej kolonializmowi uczniowie otrzymają dopiero w ostatniej klasie gimnazjum, na lekcjach historii. I choć będą na nich próbować oceniać pozytywne oraz negatywne skutki europejskiej polityki kolonialnej w XIX wieku, to prawdopodobnie nie dowiedzą się, że potępione przez Henryka Sienkiewicza powstanie Mahdiego było jednym z najważniejszych ruchów wyzwoleńczych w historii Afryki.
Wniosek: przez cztery lata po przeczytaniu „W pustyni i w puszczy” zawarta w niej legitymizacja kolonialnej perspektywy jest jedynym szkolnym omówieniem tematyki kolonialnej.
 

***

– Lubisz próżnować? – zapytał Staś.
– Kali jest mężczyzną, więc Kali lubi próżnować, gdyż pracować powinny tylko kobiety.
– A widzisz jednak, że ja pracuję dla bibi.
– Ale za to, gdy bibi dorośnie, będzie musiała pracować na pana wielkiego, a jeśli nie zechce, to pan wielki pewno ją bić.
Lecz Staś na samą myśl o biciu bibi skoczył jak oparzony i krzyknął z gniewem:
– Głupcze, czy ty wiesz, kto jest bibi?
– Nie wiem – odpowiedział z przestrachem czarny chłopak.
– Bibi to jest… to jest… dobre… Mzimu!
A Kali aż przysiadł.
 

***

Najniebezpieczniejsze w „W pustyni i w puszczy” jest złudzenie, że na jej podstawie można sobie wyrobić własne zdanie o Afryce („Ach, to trupiarnia ta Afryka!”), jej czarnoskórych mieszkańcach („Bywają między czarnymi poczciwe dusze, choć w ogóle na ich wdzięczność liczyć nie można: to są dzieci, które zapominają o tym, co było wczoraj”) czy islamie („Murzyni bowiem, póki mahometanizm nie wypełni ich dusz nienawiścią do niewiernych i okrucieństwem, są raczej bojaźliwi i łagodni”).
Jeżeli przeciętny uczeń szkoły podstawowej nie jest w stanie odróżnić sienkiewiczowskiej interpretacji rzeczywistości od świata rzeczywistego, to dlaczego autorzy w nowej podstawie programowej języka polskiego dla klas IV-VI zakładają, że uczeń w kontakcie z tym dziełem: „będzie kształtował hierarchię wartości, swoją wrażliwość, gust estetyczny, poczucie własnej tożsamości i postawę patriotyczną”?
 

***

Kali i Mea są poganami, a Nasibu, jako Zanzibarczyk mahometaninem. Trzeba ich więc oświecić, nauczyć wiary i ochrzcić.
Ale poszło to trudniej, niż się spodziewali. Czarna trójka słuchała jak najchętniej nauk, ale pojmowała je na swój, właściwy Murzynom, sposób. Gdy Staś opowiadał im o stworzeniu świata, o raju i o wężu, szło jeszcze nieźle, ale gdy doszedł do tego, jak Kain zabił Abla, Kali mimo woli pogłaskał się po żołądku i zapytał z całym spokojem:
– A czy go potem zjadł?
Czarny chłopak twierdził wprawdzie zawsze, że Wa-hima nigdy ludzi nie jedzą, ale widocznie pamięć o tym pozostała jeszcze jako narodowa tradycja między nimi.
 

***

Kim jest Sienkiewiczowski Afrykanin? Homo Nyama: „Kali ukazując na zabitego zwierza głaskał się po piersiach i powtarzał mlaskając językiem: Msuri nyama” („dobre, dobre mięso”). Jest dzikim, naiwnym, strachliwym, przesądnym, nieodpowiedzialnym i bezokolicznikowym Murzynem. W głębi duszy ludożercą, pragnącym jeść i próżnować, naturalnym niewolnikiem, przedstawicielem rasy niższej, bezbożnikiem.
Tenże sienkiewiczowski Afrykanin dla wielu młodych czytelników jest zarazem pierwszym poznanym Afrykaninem. Pierwszą przyczyną do refleksji nad „innością” i „obcością”.
 

***

Mahdi pobił we wszystkich bitwach wojska rządowe, zajął Kordofan, Darfur, Sudm; hordy jego oblegają obecnie Chartum i zapuszczają się na północ aż do granic Nubii.
– A czy mogą dojść aż do Egiptu? – zapytał Staś.
– Nie – odpowiedział pan Rawlison. – Mahdi zapowiada wprawdzie, że zawojuje cały świat, ale jest to dziki człowiek, który o niczym nie ma pojęcia. Egiptu nie zajmie nigdy, gdyż nie pozwoliłaby na to Anglia.
– Jeśli jednak wojska egipskie zostaną zupełnie zniesione?
– Wówczas wystąpią wojska angielskie, których nie zwyciężył nigdy nikt.
– A dlaczego Anglia pozwoliła Mahdiemu zająć tyle krajów?
– Skąd wiesz, że pozwoliła – odpowiedział pan Rawlison. – Anglia nie śpieszy się nigdy, albowiem jest wieczna.
 

***

Anglia jest wieczna. Echo tego wiktoriańskiego credo nie milknie aż do ostatniej strony powieści. Jest to swoiste wyznanie wiary Henryka Sienkiewicza w cywilizacyjną misję Imperium Brytyjskiego.
Pierwszy polski noblista opublikował „W pustyni i w puszczy” w 1912 roku. Dziesięć lat po donośnych głosach krytycznych wobec kolonializmu (choćby: „Jądro ciemności” Josepha Conrada czy jeszcze wcześniejsze ukraińskie „Bech-al-Dżuhur” Mychajła Hruszewskiego). Dwadzieścia lat po swojej własnej wyprawie do Afryki. Sto siedemnaście lat po trzecim rozbiorze Polski.
O czym może świadczyć ta niezrażona pochwała brytyjskiej myśli imperialno-kolonialnej u wywodzącego się ze zniewolonego narodu Polaka? A o czym wyśmianie moralności Kalego przy jednoczesnej pochwale moralności pana Rawlisona?
 

***

„Gdybym chciał – mówił sobie Staś – to mógłbym tu zostać królem nad wszystkimi ludami Doko – tak jak Beniowski na Madagaskarze!” I przez głowę przeleciała mu myśl, czyby nie dobrze było wrócić tu kiedy, podbić wielki obszar kraju, ucywilizować Murzynów, założyć w tych stronach nową Polskę albo nawet ruszyć kiedyś na czele czarnych wyćwiczonych zastępów do starej.
 

***

Kontynuując patriotyczne rozważania potomka zniewolonego narodu, i my pomarzmy o alternatywnym zakończeniu „W pustyni i w puszczy”.
Jako, że Henryk Sienkiewicz osadził swoją powieść w konkretnych realiach historycznych to po powrocie do Egiptu przed Stasiem Tarkowskim mógł pojawić się błyskotliwy wybór: wrócić do okupowanej Polski, stając się niejako niewolnikiem lub pozostać w Afryce w roli kolonizatora. Byłby to wątek na miarę światowej literatury – Francuzi czy Brytyjczycy nie rozumieli podobnych dylematów.
Dlatego też trochę się zawiodłem, gdy Henryk Sienkiewicz posłał Stasia na studia inżynieryjne do neutralnej Szwajcarii.
 
Dziewiętnastowieczne książki podróżnicze oswajały świat, kreowały europejskim czytelnikom pewien imperialny ład i porządek. Kształtowały manichejską dychotomię pomiędzy skolonizowanym i kolonizatorem, cywilizacją i barbarzyństwem, Białym i Czarnym. Henryk Sienkiewicz ze swoją kolonizacją dla najmłodszych stał się zaledwie spóźnionym kontynuatorem swoich brytyjskich kolegów.
Jednakże w Polsce jest on monopolistą – nie ma drugiego tak wpływowego dzieła opisującego Czarny Kontynent. W wielkiej mierze zawdzięczamy to właśnie naszej oświacie, która niemalże od wydania, z krótką przerwą w czasach głębokiego stalinizmu, umieszcza „W pustyni i w puszczy” na szkolnej liście lektur. I choć paradoksalnie cenzorzy PRL-u baczniej zwracali uwagę na kolonialny i wiktoriański wydźwięk szkolnej lektury, niż współcześni autorzy podstawy programowej, to od stu lat mali Polacy rozpoczynają rozszerzanie własnych horyzontów cywilizacyjnych od poznania szkodliwej interpretacji świata a`la Sienkiewicz. Może pora wreszcie zbadać wpływ tej powieści na kształtowanie dziecięcej wrażliwości? Wrażliwości tak potrzebnej w świecie ponoszącym nadal konsekwencje podziałów kolonialnych, w którym wciąż żyją ludzie uciskani, wyzyskiwani i poniżani, w którym w dalszym ciągu operuje się rasistowskimi hasłami i stereotypami. W świecie w którym kolonializm polityczny, ekonomiczny, czy psychologiczny ciągle odradza się w różnych miejscach i formach.
 
Dlatego też warto przeczytać „W pustyni i w puszczy” raz jeszcze. Jednakże tym razem niech będzie to lektura poświęcona szczegółom fabuły, językowi opisów i dialogów, tonie narracji i tle ideologicznym. Bo jako dzieci nie zwracaliśmy na to uwagi. Traktowaliśmy historię Stasia i Nel niczym bajkę historyczną, opowieść o świecie, afrykańską przygodę. Niczym zdarzenia, które nigdy się nie wydarzyły, choć wydarzyć się mogły, w końcu Sienkiewicz opisał prawdziwy świat. Otóż nie.
Czy oznacza to, że po stu latach od pierwszego wydania, należy wykreślić „W pustyni i w puszczy” ze spisu lektur? Absolutnie nie. „W pustyni i w puszczy” jest cennym historycznie tekstem źródłowym. Idealnym dla licealistów zdających rozszerzoną maturę z historii. Ileż można się nauczyć odczytując tę powieść w pełniejszy sposób, badając proces powstania tej książki, identyfikując strukturyzujące ją mity imperializmu, pokazując jak opozycje na których się opiera, stwarzane były przez potrzebę polityczną w danym momencie historii, analizując jej strategie retoryczne i figury narracyjne!
 
Tak odczytane „W pustyni i w puszczy” nabrałoby nowego znaczenia. Zaczęłoby demaskować działania kolonializmu, inspirować antyimperialnie i antyrasistowsko. A lekcje historii poświęcone europejskiemu kolonializmowi przestałyby być traktowane jako historia egzotyczna. Jednakże czy kiedykolwiek nasza oświata zacznie w ten sposób postrzegać ostatnią książkę pierwszego polskiego noblisty?
 
Cytaty pochodzą z: Henryk Sienkiewicz, „W pustyni i w puszczy”. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1973 r. oraz aktualnej podstawy programowej do przedmiotu język polski w szkole podstawowej, gimnazjum i liceum.
Tekst pierwotnie ukazał się w „Magazynie Świątecznym” („Gazeta Wyborcza”, 9-10 czerwca 2012).
 

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×