fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Ulica, na której (nie) byłem

To poczucie – unaocznienia i obcości jednocześnie. Poczucie odnalezienia jeszcze jednego skrawka (własnej/ojczystej/peryferyjnej/chrześcijańskiej) tożsamości i świadomość kruchości tego odkrycia.

Ilustr.: Rafał Kucharczuk

To poczucie – unaocznienia i obcości jednocześnie. Poczucie odnalezienia jeszcze jednego skrawka (własnej/ojczystej/peryferyjnej/chrześcijańskiej) tożsamości i świadomość kruchości tego odkrycia.

 

Ta historia zaczęła się (dla mnie) banalnie – nad książką. I chyba to zbyt szumne określenie – „historia”. Bo to przecież przypis, albo jota.

Rzecz znalazłem w księgarni na ul. Grodzkiej w Krakowie: Anka Grupińska, Joanna Wawrzyniak, „Buntownicy. Polskie lata 70. i 80.”, Warszawa 2011. Lektura mocno jest związana z wcześniejszym projektem Grupińskiej, „Pamiętanie Peerelu. Opowieści o wspólnych i indywidualnych sposobach na system: 1956-1989”. Bohaterowie „Buntowników” rodzą się pod koniec lat czterdziestych i w latach pięćdziesiątych.

 

Ulica (Nie)Piękna

Tak trafiłem na opowieść o życiu Bogdana Białka, działacza pierwszej „Solidarności”, dzisiaj redaktora naczelnego pisma „Charaktery”. I znalazłem księdza Pietkuna, i ulicę jego imienia w jednym z polskich miast na wschodzie. Wpadł mi w oko drobny okruch nieistniejącego już świata.

Ale najpierw cytat. Mówi Bogdan Białek, urodzony w roku 1955, w Białymstoku: „Mam wrażenie, że urodziłem się jeszcze w poprzedniej epoce, bo pamiętam postój dorożek na swojej ulicy i trzy targi: Targ Rybny, Sienny Rynek i Targ Koński. Mieszkaliśmy w kamienicy na ulicy Pięknej. Jeden sąsiad był Ukraińcem, Haruk, Rosjanka na dole mieszkała, obok Białorusini. Aż do naszego numeru, numeru trzynastego, mieszkali na naszej ulicy Żydzi. Naprzeciwko, w latach późniejszych trochę, zamieszkali Cyganie, których w końcu lat pięćdziesiątych albo na początku sześćdziesiątych w ramach przymusowego »cywilizowania« osadzano administracyjnie. Prawosławni, żydzi, katolicy, muzułmanie. Była to bardzo biedna dzielnica, a nasza rodzina chyba należała do najbiedniejszych”.

 
Tu przerwę na chwilę panu Białkowi – bardzo to ironiczne, jak cudowne nazwy mają biedne uliczki w marnych okolicach. Ulica Piękna wcale nie jest piękna, ulica Miła wcale nie jest miła…

„W mojej klasie było kilkoro Tatarów. Miałem przyjaciółki Żydówki, dziewczyny, z którymi się bawiłem. Pamiętam agresywne zaczepki moich kolegów, żebym się z nimi nie bawił, bo to Żydówki. One też pochodziły z bardzo biednych rodzin. Do jednej z nich – bardzo się tego wstydziłem – bałem się zachodzić, bo u nich strasznie śmierdziało. Ale ja czułem naturalną bliskość z nimi, solidarność z powodu naszej nędzy”.

 

I teraz najważniejsze: „Byłem zawsze bardzo mocno związany z Kościołem. Przyjaźniłem się z księdzem Pietkunem, Litwinem z Wilna, który osiadł w Białymstoku po 1945 roku. Jestem dzisiaj bardzo dumny, jak wjeżdżam do Białegostoku i natrafiam na ulicę jego imienia. To był Kościół współczujący, Kościół ubogich. Byłem w jakimś sensie sekretarzem księdza Pietkuna, który miał bardzo wspaniały sposób wspomagania mnie materialnie. Nigdy nie dawał pieniędzy, natomiast prosił o przepisywanie pism, a potem zawsze wkładał do tekturowej teczki święty obrazek i sto złotych. Koszulę można było kupić za siedemdziesiąt złotych, to pokazuje proporcje”.

 

Witold Pietkun, ks.

Wyobraziłem sobie chłopaka z biednego domu, przepisującego pisma. Jak wodzi ręką, wysila wzrok. Czy pracuje przy dziennym świetle? Przy lampie elektrycznej czy naftowej? Ma pióro i kałamarz? Łamie stalówki? Czy ma długopis? Jak wyglądają święte obrazki? Jak wygląda sto złotych? Jak dzieciak trzyma w garści pieniądze, jakim gestem daje je matce, ojcu? Co czuje on, co czują oni? Jak wygląda ich mieszkanie na ulicy Pięknej? I kim jest ksiądz Pietkun?

Pomyślałem, że skoro jest ulica, to znajdzie się jakiś ślad księdza. I rzeczywiście: internetowa Encyklopedia Solidarności, hasło: „Witold Pietkun, ks.”. Opracował: Tomasz Danilecki.

 

Teraz znów posłużę się fragmentami cudzej opowieści. Ksiądz Pietkun urodził się w marcu 1911 w miejscowości Ikaźń na Litwie. Był absolwentem Wyższego Seminarium Duchownego w Wilnie. Święcenia kapłańskie przyjął w czerwcu 1937 r. W roku 1939 obronił doktorat z teologii na wileńskim Uniwersytecie Stefana Batorego. Lakoniczne zdanie z encyklopedycznego biogramu: od roku 1942 „w ukryciu w Czarnym Borze, zagrożony aresztowaniem przez Niemców w związku z udziałem w ratowaniu Żydów i rosyjskich dzieci wywożonych do obozów koncentracyjnych”. W czerwcu 1944 r. na krótko wrócił do Wilna.

W marcu roku 1945 przyjechał do Polski, był wykładowcą Diecezjalnego Seminarium w Białymstoku. W lipcu tego samego roku został aresztowany przez Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego za kazanie w czasie procesji Bożego Ciała, następnie osadzony w zakładzie karnym, zwolniony na mocy amnestii. Za „wykorzystywanie katedry do głoszenia wiadomości i nauk przeciwnych zasadom ustrojowym Państwa” w 1952 r. pozbawiono go prawa do wykładania na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Warszawskiego. 1 lutego 1956 r. został usunięty ze stanowiska profesora WSD w Białymstoku za głoszenie patriotycznych kazań. 24 X 1959 został skazany przez Sąd Powiatowy dla Miasta Białegostoku na półtora roku więzienia za kazanie w obronie krzyży w szkołach. 4 kwietnia 1960 r. został zatrzymany w klasztorze i trafił do więzienia w Łodzi, następnie w Barczewie. Wypuszczono go w grudniu 1960 r. Po wyjściu z więzienia przebywał w klasztorze oo. Franciszkanów w Warszawie. 1961-1969 wykładowca w WSD w Siedlcach.

 

I ponownie lapidarny cytat: „za kazania patriotyczne wielokrotnie odmawiano mu wydania paszportu (m.in. w 1965, gdy jako doradca bp. siedleckiego Ignacego Świrskiego miał jechać na obrady Soboru Watykańskiego II)”. W czerwcu 1967 ponownie został skazany, tym razem na półtora roku więzienia oraz utratę praw publicznych i obywatelskich na dwa lata za aktywne wsparcie dla biskupów polskich, autorów listu do biskupów niemieckich. Był oskarżany o przewodzenie bandom na Białostocczyźnie. W latach 1970-1979 był rektorem Diecezjalnego Ośrodka Kształcenia Soborowego, a między 1979 a 1981 rokiem pełnił urząd rektora Instytutu Teologiczno-Pastoralnego w Białymstoku.

Ks. Pietkun w latach 1980-1981 służył swoim wiernym jako nieformalny kapelan Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego „Solidarności” Regionu Białystok. Zmarł 29 kwietnia 1981 r.

 

Na życie wieczne

Ulica ks. Pietkuna w Białymstoku. Jeśli wierzyć Sieci, mają tam pocztę i salon urody „Afrodyta”. W okolicy jest też pizzeria „Capone”, cukiernia, dentysta i przynajmniej dwa banki. Bardzo współcześnie. Z jednej strony ulicę ks. Pietkuna zamyka ulica gen. Okulickiego, z drugiej – Zbigniewa Herberta. Przecinają ją ulice: Michała Pietkiewicza (nie znam), rotmistrza Witolda Pileckiego, Komisji Edukacji Narodowej, Józefa Mackiewicza. Rzekłbym: zacnie, ale trudno oceniać kompletnie nieznaną okolicę po patronach. Bo na przykład ulica Miła wcale nie jest miła…

Ulica ks. Pietkuna… Ulica, przy której nie byłem, w mieście, którego nie znam. Ulica, przy której przecież mieszkam. Życie, które szybko przebiegłem wzrokiem – kilkadziesiąt linijek. I to poczucie – unaocznienia i obcości jednocześnie. Poczucie odnalezienia jeszcze jednego skrawka (własnej/ojczystej/peryferyjnej/chrześcijańskiej) tożsamości i świadomość kruchości tego odkrycia. Historia i eschatologia, Mitteleuropa, Polska i Kościół, stare dzieje ludzkiej biedy i krzywdy, lata trzydzieste, lata sześćdziesiąte i dzisiejsza pizzeria „Capone”, salon urody „Afrodyta”. Ksiądz (z) Kościoła ubogich, ksiądz współczujący, Witold Pietkun. Ma ulicę, przy której jest poczta. Ma życie wieczne.

 

PS Jeśli był ktoś w Białymstoku przy ul. księdza Piektuna, niech napisze maila, choć parę słów. Czy to ładna czy brzydka ulica? Czy chodnik prosty i przyjazny pieszemu, czy wiecznie zastawiony samochodami? Czy kolejki na poczcie duże? Czy rosną wzdłuż drzewa, czy mają tam ścieżkę rowerową? Czy dobrze widać tabliczkę z nazwiskiem patrona?

 
Przeczytaj inne teksty Autora.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×