fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Krótka historia rozpadu. O „Portrecie młodej wenecjanki" Jerzego Pilcha

Czytelnik „Portretu młodej wenecjanki” oczekujący po najnowszej książce Pilcha (zgodnie z umieszczonym na okładce zarysem fabuły) powieści z krwi i kości, której głównym tematem jest historia miłosna, może poczuć się wprowadzony w błąd.

materiały prasowe

materiały prasowe


Choć punktem wyjścia faktycznie jest intensywne uczucie, które połączyło narratora z ekscentryczną Praliną Pralinowicz, czytelnika, który spodziewa się klasycznej historii miłosnej, spotka zawód. Ci ceniący eseistyczny, gawędziarski sposób opowiadania Pilcha nie będą jednak rozczarowani.
Najnowszą książkę autora „Dzienników” trudno nazwać klasyczną powieścią. Znajdziemy tu elementy rozmaitych gatunków literackich: narracja sąsiaduje z  fragmentami eseistycznymi, gawędziarskimi, przypominającymi dziennik czy felieton. Fascynacja narratora młodą kochanką, na której opiera się fabuła, jest faktycznie pretekstem do rozległego wartkiego monologu na temat miłości, seksu, samotności i końcowych etapów życia. Rozważania te pozbawione są jednak goryczy. Przeplatane charakterystyczną ironią, humorem i anegdotami bronią powieść przed nadmierną powagą.
Narrator, starzejący się historyk sztuki, zakochuje się w poznanej na targach książki Pralinie Pralinowicz, która obdarzona jest „atletycznym talentem literackim”. Młoda studentka psychologii ma przypominać wenecjankę sportretowaną przez Albrechta Dürera, jest to jednak podobieństwo niejasne i niewytłumaczalne.
Fabuła osnuta na znajomości i rozstaniu z pochodzącą z Bałkanów dziewczyną w rzeczywistości służy ukazaniu wewnętrznego świata starzejącego się narratora. Mężczyzna goni cały czas za miłością, która odarta jest tu z wzniosłości i ckliwości, uczucie to jest uroczo przyziemne i niekiedy humorystycznie wulgarne. Rozważania nad związkami z kobietami młodszymi o dziesięć, dwadzieścia czy trzydzieści lat są okazją do przemyśleń na temat postępującej starości i zbliżającej się śmierci.
„Portret młodej wenecjanki” wydaje się bardziej portretem zbliżającej się starości i powolnego rozpadu. Narrator namiętnie kolekcjonuje hasła do „Słownika depresji” oraz poświęca wiele miejsca na interesujące rozmyślania o naturze samobójstwa, zarówno w historii literatury, jak i w życiu. Rozdział „Hak na haku” jest nawet  w całości poświęcony zastanowieniu nad różnymi sposobami śmierci i poszukiwaniu najlepszego miejsca na wisielczy hak. Towarzyszy temu na szczęście również wisielczy humor.
Sam narrator już na pierwszej stronie nazywa siebie „mistrzem rozpadu”. Określenie to wyjątkowo dobrze opisuje charakter „Portretu młodej wenecjanki”. Pod pretekstem opowiedzenia historii miłosnej ukazany został lęk przed rozpadem ciała, starością i śmiercią. Ważniejsza od fabuły jest tu z pewnością forma i jej kontrolowany, powolny rozpad. Właśnie dlatego miłośników eseistycznego stylu Pilcha nie czeka rozczarowanie.
 
Jerzy Pilch „Portret młodej wenecjanki”, Wydawnictwo Literackie, Warszawa 2017

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×