fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Don Jon

Długometrażowy debiut reżyserski popularnego aktora Josepha Gordona-Levitta. Zaskakująco udany – nie tylko śmieszny, lecz przede wszystkim inteligentny.


 
Długometrażowy debiut reżyserski popularnego aktora Josepha Gordona-Levitta. Zaskakująco udany – nie tylko śmieszny, lecz przede wszystkim inteligentny.
 
Gordon-Levitt gra tu Jona, przystojniaka, dla którego w życiu najważniejszych jest kilka rzeczy – siłownia, kościół, kumple, dziewczyny. Jednak chociaż zdecydowanie nie ma problemów z podrywaniem kolejnych kobiet, znacznie większą przyjemność sprawia mu oglądanie filmów pornograficznych. Tak będzie do czasu aż spotka Barbarę (postać napisana specjalnie dla Scarlett Johansson).
 
„Don Jon” jest filmem krótkim, ale szybkim i bardzo energicznym. Mimo że część scen powtarza się, w żaden sposób nie irytuje – powtórzone żarty śmieszą tak samo, jak za pierwszym razem. Humor, zarówno słowny jak i sytuacyjny, to w ogóle duża zaleta filmu, zrobionego z dystansem i przymrużeniem oka.
 
Dystans ten jednak nie wpływa na to, że Gordon-Levitt mówi o kilku bardzo ważnych rzeczach. Po pierwsze, to chyba pierwsze dzieło tak otwarcie podejmujące problem uzależnienia od pornografii. Nie znajdziemy tu wielkich i nie wiadomo jak głębokich przemyśleń na ten temat, ale może to być świetny punkt wyjścia do tego, żeby dyskusję w ogóle zacząć. Aktor-reżyser wyśmiewa tu też wyobrażenia części ludzi (nie tylko kobiet) na temat tego, jak powinien wyglądać idealny związek. Karmieni komediami romantycznymi, wierzą, że to co oglądają na ekranie zdarza się w prawdziwym życiu. Połączenie tych dwóch tematów – romantyzmu i pornografii – wypada zaskakująco dobrze i wiarygodnie.
 
Warto również zwrócić uwagę na aktorstwo, które stoi na wysokim poziomie. Gordon-Levitt jest niezwykle sympatycznym aktorem, do tego bardzo zdolnym. A ponieważ zajął się też scenariuszem i reżyserią nie jest zaskoczeniem, że zna swojego bohatera na wylot. Także Scarlett Johansson, choć zadania nie miała trudnego, jest wiarygodna. Na drugim planie brylują zaś Julianne Moore i Tony Danza. Zwłaszcza gra tego drugiego jest przyjemnością samą w sobie, niezależną od reszty filmu.
 
„Don Jon” jest więc filmem bardzo udanym. To zabawna, sympatyczna, dobrze zagrana i, przede wszystkim, inteligentna komedia. Czego chcieć więcej? Chyba tylko tego, żeby następny film Josepha Gordona-Levitta był co najmniej równie udany.
 

 

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×