fbpx Wesprzyj nas!

magazyn lewicy katolickiej

Chocholi taniec pojęć

Powinniśmy martwić się zbytnim skoncentrowaniem naszej sceny politycznej wokół kwestii drugorzędnych, bez próby zrozumienia i wytłumaczenia racji swoich i politycznego oponenta. Wymagający przeciwnik ideowy wytrąca z samozadowolenia, pobudza do myślenia, każe rozszerzyć horyzonty.

Ilustr.: Kuba Mazurkiewicz

Czy pojęcia lewicy i prawicy, powstałe w końcu XVIII wieku, jeszcze cokolwiek dziś znaczą? I co w ogóle znaczą? Andrzej Szahaj w swojej książce „Jednostka czy Wspólnota? Spór liberałów z komunitarystami a »sprawa polska«” poświęca rozdział, by opisać cechy „idealnej” prawicy i lewicy. Jakkolwiek w jego pracy ma to na celu określenie miejsca proponowanej przez Johna Rawlsa wersji liberalizmu na przestrzeni spektrum politycznego, zawarty w niej opis to dobry punkt odniesienia.

Według Szahaja, lewica ceni przede wszystkim indywidualną wolność, jednocześnie wierząc, że ludzie są z natury dobrzy. Mimo to, dostrzega niebagatelny wpływ procesu wychowania i otoczenia społecznego na przyszłe zachowanie jednostki.

 

Lewica wierzy w postęp i możliwość ciągłego poprawiania świata. Podstawowymi, wyznawanymi przez nią wartościami są: wolność i tolerancja. W tym światopoglądzie sprawiedliwość nierówności jest rozumiana jako sprawiedliwość wyrównawcza, korygująca owe nierówności, będące efektem działania sił rynkowych. Jednocześnie lewicowcy starają się zachować dystans wobec instytucji państwa czy narodu, zwracając się raczej ku mniejszym wspólnotom i postawie obywatelskiej. Co do tej ostatniej, nadzieję pokładają raczej w instytucjach samorządowych, które mogą ułatwić funkcjonowanie zrzeszeniom obywateli.

W prawicowej wizji świata, ludzie są z natury zawistni, cyniczni i egoistyczni. Egoizm niekoniecznie musi być zły dla gospodarki, gdyż na nim opiera się system kapitalistyczny. Prawica preferuje raczej utarte ścieżki życia, idąc śladami tradycji i historii, aniżeli poszukiwanie nowinek i innowacji. Szczególny nacisk kładzie na rolę rodziny, także w aspekcie symbolicznym, wobec którego lewica jest sceptyczna (choć nie kwestionuje wartości socjalizacyjnej i wychowawczej rodziny); ma także skłonność do organicznej wizji państwa, w której każda warstwa społeczna ma swoją rolę, jak również do wizji narodu – rodziny.

 

Szahaj pisze: „Prawica stara się ograniczyć swój udział w organizowaniu życia społecznego do zapewnienia warunków brzegowych jego sprawnego działania, resztę pozostawiając inwencji samych jednostek. Lewica z kolei postrzega swoją rolę jako znacznie bardziej aktywną. Nie wystarczy uwolnienie jednostek od ograniczeń i barier rozwojowych, zapewnienie swobód obywatelskich; trzeba ludziom dać również szansę organizowania się, wykorzystać ich naturalną skłonność do stowarzyszania się, altruizmu i współpracy”.

Prawica wykazuje też tendencję do przypisywania jednostce wyłącznej odpowiedzialności za jej sukcesy i niepowodzenia Wynika stąd szacunek do „self-made-menów”, osób, które wszystko zawdzięczają sobie, podczas gdy lewica uważa, że człowiek zawsze żyje w jakimś kontekście społecznym, a sukces osiąga poprzez współpracę z innymi w ten czy inny sposób.

 

Inne spojrzenie, choć zbliżone do obserwacji Andrzeja Szahaja, proponuje amerykański lingwista i kognitywista, George Lakoff. W swoich pracach „MoralPolitics” i „Don’tThink of an Elephant! Know Your Values and Frame the Debate” (tę ostatnią przełożono na polski jako „Nie myśl o słoniu!”) definiuje bieguny politycznego spektrum jako liberalizm i konserwatyzm. Podział ten zakorzeniony jest jednak w nomenklaturze amerykańskiej: na polski można byłoby przełożyć go zgrubnie jako prawicę i lewicę właśnie.

Lakoff stawia ciekawą tezę, że – jak na ironię – prawicowe porównanie społeczeństwa do rodziny jest bardzo trafne. Jak pisze w „Moral Politics”, podstawą rozumienia politycznych różnic jest moralność, co nie powinno dziwić. Ciekawie robi się jednak, kiedy tłumaczy on źródła tej moralności, czyli wzorce rodziny, które są diametralnie różne.

 

Byty takie, jak naród, społeczeństwo czy państwo są zbyt abstrakcyjne, by rozumieć je same w sobie, toteż dokonujemy pewnego uproszczenia i odwołujemy się do rzeczy bliskich i konkretnych, w tym wypadku rodziny. Lewica i prawica mają tu zdecydowanie różną wizję, zrozumienie której jest kluczowe dla rozumienia podziałów politycznych i ich konsekwencji.

Konserwatyści odwołują się do modelu surowego ojca. W modelu tym świat jest miejscem groźnym i pełnym niebezpieczeństw, przed którymi trzeba chronić dzieci. Człowiek ma naturalną skłonność do zła. Zło i dobro są w tym ujęciu wartościami absolutnymi, a zadaniem ojca w rodzinie jest nauczyć dzieci je odróżniać. Najlepszym po temu środkiem jest karanie ich za przewinienia i nagradzanie za dobre postępowanie. Lakoff nazywa to „ludowym behawioryzmem”.

 

W końcu procesu wychowawczego, dzięki odpowiedniemu wychowaniu, dzieciom wpojona zostaje dyscyplina, która pozwala im osiągnąć niezależność. Także od rodziców. Ojciec, jakkolwiek surowy, nie wtrąca się już w życie dorosłego dziecka.

W modelu liberalnym dominuje wzorzec opiekuna. Lakoff specjalnie nie pisze o ojcu i matce, ponieważ w tym modelu płeć opiekuna nie jest istotna. Podstawą wychowania jest zaś empatia. Dziecko wychowywane w takim modelu ma być empatyczne i samowychowujące. Rozróżnia się jednak empatię warunkową i bezwarunkową, przy czym dominująca powinna być ta druga, czyli model „wiem, co czujesz, niezależnie od tego, czy zgadzam się z twoją postawą, czy nie”.

 

Te modele mają swoje poważne konsekwencje, ponieważ warunkują rozumienie świata. Przykładowo, według modelu surowego ojca wypłacanie zasiłków dla bezrobotnych to dawanie pieniędzy ludziom, którzy na to nie zapracowali. A nie zapracowali, ponieważ nie wyrobili w sobie samodyscypliny. Dawanie im pieniędzy jest promowaniem zależności od innych. Dlatego też wypłacanie zasiłków nie jest nieefektywne, nie jest wadliwe ekonomicznie. Jest niemoralne. Jest złem.

Konsekwencje są nawet dalsze, ponieważ model surowego ojca charakteryzuje się jeszcze dwiema cechami. Metaforą dewiacji jako choroby i replikacją jako podstawą działania modelu. Dewiacja jest zaraźliwa. Dewianci mogą zakażać swoją dewiacją osoby „zdrowe”. Dlatego z dewiacją należy walczyć jak z zarazą, którą zresztą w tym modelu jest.

 

Replikacja oznacza, że dla tego modelu jednym z najważniejszych celów jest przekazywanie go dalej. Stąd też na amerykańskiej scenie politycznej duża aktywność konserwatystów w mediach, na uczelniach, think tankach, a także szczodre dotacje ze strony biznesu, z którym amerykańscy konserwatyści doskonale żyją. W końcu ludzie bogaci są bogaci dzięki dyscyplinie, która pozwala im ciężko pracować. Są więc dobrymi ludźmi, w przeciwieństwie do leni i nieudaczników, którzy są biedni, ponieważ nie chce im się pracować.

Model opiekuna zakłada, że należy pomagać ludziom, którzy tego potrzebują, ponieważ działanie takie podpowiada empatia. By dziecko było empatyczne i zdolne do samowychowywania, musi być szczęśliwe. Człowiek nieszczęśliwy nie przejmuje się problemami innych, ponieważ jest zaabsorbowany własnymi. Stąd też w USA, o których pisze Lakoff, organizacje lewicowe zajmują się głównie pomaganiem innym, a nie kuciem kadr i formowaniem dyskursu publicznego.

 

Widać to także w Polsce, gdzie właśnie osoby o nastawieniu konserwatywnym znacznie częściej wypowiadają się na temat wartości, podczas gdy lewica w ogóle nie porusza tego tematu, oddając pole idei konserwatystom.

Każdy z nas ma w głowie oba modele. W przeciwnym wypadku osoby o wzorcu opiekuna nie rozumiałyby westernu z Johnem Waynem, a wyznający moralność surowego ojca nie rozumieliby „Cosby Show”. Dodatkowo, poszczególne wzorce mogą zależeć od sytuacji. Każdy zna chyba przypadek osoby, która zachowuje się jak opiekun w stosunku do swoich dzieci, a jak surowy ojciec traktuje podwładnych. Dlatego poszczególne stronnictwa próbują uaktywnić „swój” wzorzec u wyborców, aby uzyskać poparcie. Robi się to za pomocą zabiegów, które w „Nie myśl o słoniu!” opisano jako ramowanie (flaming). Nie jest to jednak tematem tego artykułu.

 

Jak jednak to wszystko przekłada się na polską rzeczywistość? Wystarczy rzut oka na „Diagnozę Społeczną 2011”, aby zobaczyć, że w Polsce (ani chyba tak naprawdę nigdzie na świecie) nie występują partie „czysto” prawicowe i lewicowe – wśród zwolenników poszczególnych partii politycznych widać sporo cech przypisywanych ich ideowym przeciwnikom. O czym może to świadczyć?

Koncepcja Lakoffa wyjaśnia tu wiele. Pomijając kwestie ramowania, można zaryzykować że PiS i SLD popierają osoby wyznające model surowego ojca. Wyjaśnia to, czemu PiS powołał swoją służbę specjalną (bo chciał walczyć ze złem) i czemu walka o prawa mniejszości nieszczególnie interesuje elektorat SLD (bo jest niechętny promowaniu „dewiacji”).

 

Należy pamiętać, że cechy szczególne lewicy i prawicy opisywane przez Szahaja i modele z prac Lakoffa to przejaw normalnego funkcjonowania sceny politycznej. Ścieranie się poglądów jest tak stare, jak polityka, i różne widzenie tych samych spraw było, jest i będzie w niej obecne. Należy być jednak świadomym wynikających z tego zagrożeń.

Według mnie, jednym z największych zagrożeń dla polskiego społeczeństwa jest autorytaryzm. Pojęcie autorytaryzmu w psychologii ma 50 lat. Ukuł je niemiecki filozof, Theodor Adorno, na podstawie badań, które przeprowadził w USA na przełomie lat 40. i 50. Będąc pochodzenia żydowskiego, Adorno w latach 30. salwował się ucieczką z Frankfurtu do Stanów Zjednoczonych. Pod wpływem koszmaru III Rzeszy chciał dowiedzieć się, jakie były przyczyny poparcia dla Hitlera i jego polityki w niemieckim społeczeństwie.

 

Wynikiem jego rozważań była skala „f”, badająca podatność na antydemokratyczną ideologię. Na postawę autorytarną składają się konwencjonalizm, autorytarne podporządkowanie, antyintracepcja, przesądność i posługiwanie się stereotypami, kult siły i twardego charakteru, destrukcyjność i cynizm, a także projekcyjność i ponadprzeciętne zainteresowanie życiem seksualnym innych.

Oznacza to, że jednostka autorytarna będzie przestrzegać określonych reguł zachowania, jednak będą to tylko puste rytuały. Jednocześnie będzie ona wrogo nastawiona do tych, którzy zachowują się inaczej. Jej „świat wewnętrzny” jest ubogi, a kult siły i autorytarne podporządkowanie sprawiają, że marzy ona o „rządach silnej ręki”, o kimś, kto „zrobi wreszcie porządek”. Z kim? Z nimi. Onymi są Żydzi, homoseksualiści, biurokraci (urzędasy), biznesmeni (aferzyści), artyści, naukowcy (jajogłowi), etc. Jednocześnie jednostka wyznająca kult siły będzie przesądna, wierząca w tajemnicze siły rządzące jej życiem. Mogą to być horoskopy, albo Grupa Bildenberg. Projekcyjność oznacza „przerzucanie” swoich wad na innych, dzięki czemu można ich za nie piętnować. Niezdrowe zainteresowanie życiem seksualnym innych nie wymaga chyba komentarza.

 

Adorno zarzucano, że skala „f” jest związana z poglądami prawicowymi i jako taka jest niemiarodajna. Prace Lakoffa tłumaczą, czemu. Autorytaryzm pokrywa się w dużej mierze z modelem moralności surowego ojca. Przy czym należy podkreślić, że moralność surowego ojca nie jest, w przeciwieństwie do osobowości autorytarnej, postawą patologiczną.

Obydwa modele moralne – surowego ojca i opiekuna – są obecne w społeczeństwie i nadają mu kształt. Obydwa mogą też występować w formach patologicznych, z którymi trzeba walczyć. Dla modelu surowego ojca taką skrajnością jest autorytaryzm, dla modelu opiekuna – dogmatyzm, cierpiętnictwo i… autorytaryzm. Może on występować bowiem także w wersji lewicowej, co ma przecież miejsce w krajach komunistycznych.

 

To, czym można się martwić, to zbytnie skoncentrowanie naszej sceny politycznej wokół kwestii drugorzędnych, bez próby zrozumienia i wytłumaczenia racji swoich i politycznego oponenta. Wymagający przeciwnik ideowy wytrąca z samozadowolenia, pobudza do myślenia, każe rozszerzyć horyzonty. Zamiast tego jesteśmy wciąż zakładnikami XIX-wiecznych pojęć, nie wiedząc często, co za nimi stoi. Zamiast dyskusji i prób zrozumienia, trwa chocholi taniec w otoczeniu dymu i luster, a za partnerów robią pojęcia, które dawno przestały już cokolwiek opisywać.

 

Korzystałem z książek: T. Adorno, „Osobowość Autorytarna”, George Lakoff „Don’tThink of an Elephant! Know Your Values and Frame the Debate”, „Moral Politics : How Liberals and Conservatives Think”, Andrzej Szahaj, Jednostka czy Wspólnota? Spór liberałów z komunitarystami a »sprawa polska«”.

 
Przeczytaj inne teksty Autora.

Potrzebujemy Twojego wsparcia
Od ponad 15 lat tworzymy jedyny w Polsce magazyn lewicy katolickiej i budujemy środowisko zaangażowane w walkę z podziałami religijnymi, politycznymi i ideologicznymi. Robimy to tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Kościół i lewica się wykluczają?
Nie – w Kontakcie łączymy lewicową wrażliwość z katolicką nauką społeczną.

I używamy plików cookies. Dowiedz się więcej: Polityka prywatności. zamknij ×