Studiuje historię sztuki na UW. Redaktor działu „Kultura”. Współpracuje z Fundacją Archeologia Fotografii, Fundacją Galerii Foksal oraz Zachętą Narodową Galerią Sztuki.
Zakopane przyciągało obietnicą leczenia gruźlicy, ale również wywoływało choroby ducha i stan twórczego rozgorączkowania. Tatry jako powszechnie uznane dobro narodowe inspirowały do fantazjowania i snucia utopijnych projektów ich przebudowy.
Interpretowanie Marii niezależnie od jej płci jako człowieka wiary i odwagi oraz jako kobiety w pełni doświadczającej macierzyństwa łączy próba sprowadzenia jej z powrotem na ziemię, dążenie do przywrócenia podmiotowości i sprawczości.
Ilustracje do Pisma Świętego kojarzą się z uproszczonymi i dosłownymi grafikami w bibliach dla dzieci. Wydaje się, że nie istnieje współczesny język graficzny, który służyłby do przedstawiania biblijnych opowieści i idei. Biblia pauperum jest wystawą, ale też eksperymentem, którego celem jest odpowiedź na pytanie, czy współczesna grafika może służyć do ilustrowania Pisma Świętego.
Dlaczego członkowie tak zwanego Państwa Islamskiego przyznają sobie moralne prawo do niszczenia zabytków, których nie zniszczyli czternaście wieków temu pierwsi muzułmanie, uznawani za moralny przykład do naśladowania?
Pary uczestniczące w kursach buntują się wewnętrznie przeciw sposobowi ich prowadzenia, a udział w nich traktowany jest jak cena, którą trzeba zapłacić za możliwość przystąpienia do sakramentu. Co w obecnych kursach wymaga zmiany, a co warto utrzymać?
Skupiamy się na tym, co dzieje się w muzeum, podczas gdy równie istotne jest to, na ile muzeum potrafi opuścić swój budynek tylnymi drzwiami. Co gdyby wynieść eksponaty, zostawić gmaszysko i wyruszyć z nimi w trasę?
Warszawska Stara Praga to jeden z najbardziej zaniedbanych zakątków miasta. Wiele rodzin mieszka tam w skrajnie złych warunkach. Ulice tak zwanego Trójkąta Bermudzkiego obciążone są złą, przestępczą legendą. Właśnie tam, w okolicach ulicy Brzeskiej, spotykają się drogi fotografa Macieja Pisuka i warszawskich streetworkerów.
Opracowanie języka opisu rzeczywistości dla niewidomych ma pierwszorzędne znaczenie. Na co dzień obcują z różnego typu gadaczkami, które w przyspieszonym tempie odczytują komunikaty. Jednostajny głos, nakładające się na siebie sylaby, to chyba jedyne funkcjonalne rozwiązanie, ale z konieczności nieprzekonujące estetycznie.
Działalność artystyczna związana z ekologią wzbudza pewne wątpliwości. Z jednej strony, kiedy sztuka, przywilej mieszkańców dużych miast, zaczyna być proekologiczna i niemal biodegradowalna, wkracza w rejony lifestylowych wyborów i łatwo ulega spłyceniu. Z drugiej, strony sztuka – odkąd zaczęła płynąć szerokim nurtem kultury popularnej – może posłużyć jako narzędzie niemal każdej inicjatywy kulturalnej, społecznej, komercyjnej czy politycznej.
W korytarzu pracowni na ul. Solidarności 64 w Warszawie wisi niewielki kolaż Mewy Łunkiewicz-Rogoyskiej. To jedyny ślad obecności artystki w tym legendarnym dla ówczesnej awangardy mieszkaniu.
Rzeźby i obrazy młodych artystek są oczywiście zbyt aluzyjne, żeby spowodować rewolucję. To przeciwieństwo działań grupy Femen. Jeśli jednak mam wybierać między metaforami artystek a desperackimi gestami działaczek, wybieram to pierwsze.
Kulminacją akcji krytykujących ASP był cykl spotkań pt. Akademia Otwarta, organizowanych przez Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Zaproszono na nie zagranicznych pedagogów, żeby opowiedzieli o artystycznych uczelniach, w których pracują. Szukano rozwiązania za granicą, podczas gdy podstawowym problemem jest brak otwartości profesorów na działania i kreatywność studentów.
„Mapa i terytorium” daje prawdziwą przyjemność czytania: trzyma tempo, zaskakuje konstrukcją, porywa opisami. Oprócz satysfakcji, dostarcza także gorzkiej wizji świata i relacji międzyludzkich. Łatwo można złapać się na lep błyskotliwej narracji i ironicznego poczucia humoru, żeby po chwili zorientować się, że Houellebeque opowiada właściwie o permanentnym kryzysie osobowości i najgorszych chorobach naszego czasu – […]
Pytanie, o ile wzrosłaby frekwencja na wystawach w centrach sztuki, gdyby kolumny jej poświęcone pisano z ostrością pazura właściwą Jackowi Żakowskiemu, swadą i dystansem charakterystycznym dla Krzysztofa Vargi? O ile wzrosłoby znaczenie artysty, fotografa jako przenikliwego obserwatora rzeczywistości, jeśli udałoby się wydawać ogólnopolski dodatek „Sztuki wizualne”, tak jak np. Agora wydaje „Książki”?